Dotychczas funkcjonariusze zatrzymali 13 osób. Jak poinformowała w środę Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji 35-letniemu Wojciechowi M. przedstawiono 29 zarzutów - m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży samochodów, żądania okupu za zwrot skradzionego auta oraz paserstwa. M. należał do odłamu gangu "Królika". Kradł samochody razem ze swoimi dwoma kolegami - Tycjanem T. ps. Tycjan i Marcinem G. ps. Amba (obaj zostali wcześniej zatrzymani - red).. Ich ofiarami byli klienci barów, restauracji, teatrów czy filharmonii. - Najpierw wchodzili za nimi do środka, elegancko ubrani, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Podobnie jak wytypowani klienci, pozostawiali swoje wierzchnie nakrycie w szatni i po kilku minutach wracali twierdząc, że muszą coś wyjąć z kurtki czy płaszcza. Szatniarzowi dawali jednak już nie swój numerek a swojej ofiary - powiedziała Kędzierzawska. Bywało też, że zajmowali uwagę szatniarza informując go o cieknącej wodzie w toalecie czy braku papieru toaletowego, wyciągali z kieszeni okryć kluczyki do wytypowanego auta i uciekali. Szef gangu 32-letni Rafał K. ps. Królik wpadł na początku sierpnia. Postawiono mu aż 50 zarzutów. Poszczególne odłamy jego grupy kradły głównie auta luksusowe i dostawcze, zarówno w stolicy, jak i na terenie województwa mazowieckiego. Skradzione auta trafiały do paserów, niektóre były rozbierane na części, inne sprzedawane m.in. na Wschód. - Proceder ten był dla nich stałym i jedynym źródłem dochodu. Uzyskane pieniądze lokowali w nieruchomościach: domach i atrakcyjnych działkach budowlanych w Warszawie i okolicach - powiedziała Kędzierzawska. Według szacunków prowadzących śledztwo policjantów grupa ukradła co najmniej 33 auta, których wartość przekracza 2 miliony złotych.