- To są warunki, które umożliwią nam dzisiaj akcję lodołamania. Zobaczymy, co nam się uda zrobić - dodał prezes. Jak powiedział, teraz czoło lodu przemieszcza się w kierunku Wyszogrodu, gdzie poziom wody rośnie, ale nie przekroczył jeszcze stanu alarmowego. Woda w Płocku spadła w ciągu ostatniej doby o 20 cm. Stała pokrywa lodowa jest ukształtowana na odcinku około 90 kilometrów. Aby akcja się udała, kluczowa jest temperatura - podano na specjalnym briefingu. - Przed nami czasochłonna akcja lodołamania na Wiśle. Może potrwać kilka tygodni - mówił z kolei zastępca prezesa Wód Polskich ds. Ochrony Przed Powodzią i Suszą Krzysztof Woś. Podkreślił także, że prognozy pogody na najbliższe dni są różne, ale na pewno lodołamacze będą wykorzystywane w sobotę i niedzielę. Decyzje będą podejmowane na bieżąco - Co będzie dalej? Decyzja zapadnie na bieżąco. Temperatura jest kluczowa, ale ważne są także kierunek i siła wiatru oraz prąd wody. Z racji utworzony zatorów przepływy są lekko poniżej średniej, co będzie powodowało pewne problemy. Będą one dotyczyły skutecznego odprowadzania połamanej kry lodowej - powiedział Krzysztof Woś. W ocenie zastępcy prezesa Wód Polskich akcja lodołamania musi być prowadzona w zgodzie ze sztuką i z uwzględnieniem aktualnej pogody oraz jej prognoz. Te długoterminowe mówią o odwilży od kolejnego weekendu. - Pytania, jaka to będzie odwilż. Oby nie była zbyt gwałtowna. (...) Oby pozwoliła nam odprowadzać stałą pokrywę lodową, zanim do koryta rzeki zaczną dopływać zwiększone ilości wody - stwierdził Woś. "Jeśli ktoś nie może pomóc, niech nie przeszkadza" Prezes Daca zaapelował także, żeby sytuacji z lodem na Wiśle nie wykorzystywać politycznie. - Pracujemy 24 godziny na dobę. Wiemy, co robimy i jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani. Jeżeli ktoś nie może nam pomóc - niech nie przeszkadza - podkreślił. Warunki pogodowe z lutego 2021 uznał za normalne, a brak mrozów, śniegu i lodu w ostatnich latach za anomalię.