Na dociekliwe pytanie fiskusa skąd wzięły się pieniądze na budowę domu, kupno mieszkania czy jachtu, do tej pory wystarczyło powiedzieć, że to efekt sprzedawania własnego ciała. I wystarczało. Takie zarobki nie są opodatkowane. Teraz jednak sprawy się skomplikowały. Jeśli ktoś twierdzi, że utrzymuje się z handlu własnym ciałem, musi to udowodnić. Nie pomaga twierdzenie, że usługi seksualne były świadczone w dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie. Fiskus jest to w stanie sprawdzić, bo informacje o pracy za granicą są weryfikowane przez urzędników z innych państw. Na świadków wzywani są rzekomi klienci, a kontrolowany jest proszony o opis świadczonych usług. Podatnicy w ogniu pytań najczęściej wycofują się ze swojej strategii i przyznają, że nie opodatkowywali wszystkich dochodów, twierdzą urzędnicy skarbówki. I radzą nie bawić się z nimi w podchody. Jeśli rzeczywiście nie wykazaliśmy wszystkich zarobków, lepiej się do tego przyznać. Wtedy skutki finansowe będą mniej dotkliwe. Do zapłaty w takiej sytuacji będzie podatek obliczony według skali, czyli co najwyżej 32 proc. i odsetki (obecnie 14 proc. w skali roku), zamiast 75 proc. sankcji.