Spółdzielnia, choć już wydała klucze mieszkańcom, teraz zwleka z dokończeniem budowy. Dziesiątki rodzin, które już mieszkają w bloku, wciąż nie mogą się zameldować, zarejestrować samochodu czy wybrać przychodni. - Pół roku czekamy na akty notarialne. Chcemy mieć w końcu gwarancję, że to jest nasz budynek, nasze mieszkania - mówi jeden z mieszkańców. A miejsce, gdzie przyszło im mieszkać, bardziej przypomina plac budowy niż nowoczesne osiedle. Z ziemi wystają druty, ze ścian zwisają kable, w garażu podziemnym nie ma wentylacji ani systemu przeciwpożarowego, a klatki schodowe wyglądają jakby przed chwilą opuściły je ekipy remontowe i zapomniały pomalować. Spółdzielnia nie wykańcza bloków, bo - jak mówi jej prezes - trzeba poczekać aż... w swoich mieszkaniach zrobią to lokatorzy.