Gazeta przypomina, że do incydentu doszło 3 listopada. Należący do PLL LOT samolot wystartował z Okęcia z niemal trzygodzinnym opóźnieniem. Po dwudziestu minutach lotu w kierunku Brukseli, piloci zawrócili maszynę na Okęcie. Samolot został przyjęty, mimo że lotnisko było tego dnia zamknięte dla ruchu lotniczego z powodu trudnych warunków atmosferycznych. W ocenie lotników narodowego przewoźnika, postępowanie załogi było właściwe, a lądowanie - mimo przekroczonych minimów lotniska - nie stanowiło naruszenia przepisów. Z taką opinią nie zgadzają się jednak wszyscy piloci, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik". Zdaniem doświadczonego pilota jednej z linii lotniczych, załoga Boeinga 737 po starcie powinna przejść tak zwaną "checklistę" i jeśli stwierdzono by jakąś usterkę, podjąć próbę usunięcia problemu, a w razie niepowodzenia skierować maszynę na najbliższe lotnisko zapasowe, które jest w danej chwili w stanie przyjąć samolot, gdy najbliższe - w tym przypadku lotnisko startu - jest zamknięte dla ruchu lotniczego. Więcej szczegółów na ten temat - w "Naszym Dzienniku".