Monika P. pracowała w katedrze matematyki Wydziału Nauczycielskiego. Z radomską uczelnią jest związana od 1997 roku. Do 2003 była asystentem, po zrobieniu doktoratu została zatrudniona jako adiunkt. Jak ustalili policjanci z wydziału korupcyjnego mazowieckiej policji, kobieta za pozytywną ocenę semestralnego zaliczenia brała od studentów od 100 do 300 złotych. "Mamy udokumentowanych kilkanaście przypadków łapówek, sądzimy jednak że Monika P. przyjęła ich około kilkudziesięciu na kwotę kilku tysięcy złotych" - twierdzi nadkomisarz Tadeusz Kaczmarek rzecznik prasowy mazowieckiej policji. Pracownica politechniki dawała chcącym uzyskać zaliczenie tzw. gotowce. Zanim podeszli do zdawania otrzymywali rozwiązane zadania, których musieli wyuczyć się na pamięć. Monikę P. zatrzymano rano w jej mieszkaniu. Zatrzymanie doktor to drugi przypadek ujawnienia korupcji wśród pracowników naukowych Politechniki Radomskiej. Pod koniec września br. policjanci z wydziału korupcyjnego mazowieckiej komendy wojewódzkiej zatrzymali 58-letniego profesora Longina P. również z katedry matematyki wydziału nauczycielskiego. Przebywa obecnie w areszcie. Zarzuca mu się przyjmowanie w czerwcu i wrześniu ub. roku łapówek od studentów za pozytywny wynik egzaminu poprawkowego. Profesor miał przyjąć od kilku osób łącznie co najmniej 5,5 tys. zł. Według prokuratury matematyk brał różne sumy od do 200 do 1500 zł. Pracownicy politechniki są zszokowani drugim zatrzymaniem. Studenci nie chcą rozmawiać o korupcji na politechnice. "Nic o tym nie wiem", "Monika P. nie uczyła mnie", "szokujące" - to najczęściej powtarzające się wypowiedzi. Wielu uśmiechało się dwuznacznie odmawiając rozmowy.