O sprawie napisała środowa "Rzeczpospolita". Według gazety wydział, którego funkcjonariusze mają m.in. prawo działać pod przykrywką i posługiwać się spreparowanymi dokumentami, kupował samochody od Artura E., którego prokuratura oskarża o oszustwa. E. miał brać zaliczki za sprowadzanie aut z zagranicy, ale samochodów nie dostarczał. Jak informuje "Rz", Artur E. usłyszał zarzuty za dwa tego typu oszustwa, ale prokuratura podejrzewa, że mógł oszukać 40 osób. Dziennik podaje też, że funkcjonariusze wydziału kupowali u Artura E. również auta do prywatnych celów. - W śledztwie okazało się, że E. był zaprzyjaźniony z policjantami z Wydziału Techniki Operacyjnej, m.in. udostępnił jego szefowi Mariuszowi K. mieszkanie - napisała "Rz". - Mogę potwierdzić, że taka kontrola jest, ale nie wolno mi podawać jej szczegółów, bo nie jest ona jawna - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Rzecznik nie chciał się też wypowiadać na temat zasad, na jakich policja kupuje pojazdy dla funkcjonariuszy działających pod przykryciem. Podkreślił tylko, że "chyba nikt sobie nie wyobraża, by tacy funkcjonariusze kupowali samochody w jawnych przetargach". Sprzedawca takiego auta - mówi Sokołowski - nie powinien nawet wiedzieć, że zawiera transakcję z policją. Nieprawidłowości przy gospodarowaniu mieniem w wydziale bada stołeczna Prokuratura Apelacyjna.