Zwierzę od wielu lat należało do pracowników Szkoły Specjalnej w Płońsku. Około godziny 18, w ubiegły poniedziałek zaniepokojeni mieszkańcy bloków w pobliżu Zespołu Szkół Specjalnych przy ul. Młodzieżowej w Płońsku zadzwonili do miejscowego lekarza weterynarii z informacją, że na terenie ZSS znajduje się cierpiący pies. Według ich relacji, zwierzę wyło i skamlało przez całą noc. Przeraźliwy widok! - Stan, jaki zastałem na miejscu, wyprowadził mnie z równowagi. Mieszaniec owczarka niemieckiego, w agonalnych skurczach i drgawkach, z rojem much na całym ciele i otwartym pyskiem leżał w pobliżu ogrodzenia pozostawiony na pastwę losu. Na miejscu nie zastałem nikogo z pracowników szkoły - mówi Stanisław Szymczyk, lekarz weterynarii z Płońska. - Natychmiast zawiadomiłem policję i prasę. Zwierzę musiało wić się w konwulsjach bardzo długo. Pod jego cały czas poruszającymi się kończynami znajdowało się wyraźne, świeże zagłębienie w ziemi... Stwierdziłem także znaczny stopień odwodnienia, co oznacza, że pies nie mógł pić przez okres około trzech dni. W takiej sytuacji mogłem tylko uśpić zwierzę. To jeden z drastyczniejszych przypadków zaniedbania przez właścicieli, jakie zdarzyło mi się oglądać w mojej praktyce lekarskiej - dodaje lekarz. Powinien wytrzymać! Pies miał przy obroży resztki drutu, który służył jako karabińczyk mocujący obrożę do niezbyt długiego łańcucha przy budzie. Z naszych ustaleń wynika, że właścicielem psa był Zespół Szkół Specjalnych w Płońsku, a mieszaniec owczarka od długiego czasu pełnił rolę nocnego stróża na terenie placówki. Zadzwoniliśmy pod numer sekretariatu ZSS. Kierownik administracyjny poinformował nas, że to on i głównie dozorcy opiekowali się psem. - W poniedziałek rano zauważyłem, że Cywil chwieje się na nogach i jest osowiały, więc zadzwoniłem do lekarza weterynarii w Korzybiu, który pracował w tym czasie w terenie. Powiedział, że zajmie się psem wieczorem o godzinie 21, lecz muszę dostarczyć go na miejsce - poinformował nas Jan Ciski, kierownik administracyjny płońskiej szkoły specjalnej. Na pytanie dlaczego nie zwrócił się do lecznicy weterynaryjnej znajdującej się na tej samej ulicy, przy której stoi budynek szkoły, odpowiedział, że lekarz z Korzybia mógł zająć się psem dopiero o godz. 21 i według niego pies do tego czasu powinien wytrzymać. Nie mieli pieniędzy! Lekarz weterynarii Stanisław Szymczyk poinformował nas, że w maju br. pracownik szkoły przyprowadził psa z objawami niedrożności jelit. Badanie wykazało, że przyczyną są zalegające w jelitach kości. Właściciele jednak nie zdecydowali się na zabieg ze względów finansowych, mimo że stwierdzili podczas wizyty, iż Cywil wart jest wszystkich pieniędzy. - Trudno stwierdzić w tym momencie, czy to właśnie z powodu niedrożności stan zdrowia zwierzęcia pogarszał się i w końcu, po upływie dwóch miesięcy, doprowadził do zgonu - stwierdza Szymczyk. - Jednak aby cokolwiek ustalić i potwierdzić, niezbędna jest w tym celu sekcja. Przed tą wizytą Cywil nie figurował w moim rejestrze pacjentów. Nie był potrzebny! Skontaktowaliśmy się również z najważniejszą osobą w szkole - dyrektorem placówki Ireną Olszewską, która oznajmiła nam, że aktualnie przebywa na urlopie i wszelkich informacji powinien udzielić kierownik administracyjny. - O zdarzeniu dowiedziałam się właśnie od niego. To bezpański pies, który przebywa u nas od pięciu lat. Ale nie czujemy się jego właścicielami. Tak naprawdę nie był nam do niczego potrzebny. Wyrażam głębokie ubolewanie z powodu tego, co się stało - mówi Olszewska. - Pies przebywał na terenie szkoły już podczas urzędowania poprzedniego dyrektora, więc postanowiliśmy wspólnie z dozorcami, że pozostanie dalej. Pies był zaszczepiony przeciw wściekliźnie. Gdzie wartości?! Po takich zdarzeniach pozostaje tylko gorzka refleksja. Zwierzęta w naszym katolickim kraju wciąż traktowane są przedmiotowo, a w okresie wakacyjnym często stają się zbędnym uciążliwym bagażem blokującym urlopowe plany. Czy przyczyną zaniedbania, które miało miejsce w centrum miasta, na terenie szkoły, był brak wyobraźni, wiedzy, czy znieczulica i głupota? Najprawdopodobniej wszystko jednocześnie. Zdumiewa i bulwersuje fakt, że zdarzenie miało miejsce na terenie placówki oświatowej, która powinna przekazywać pozytywne, wzorcowe wartości, i jeśli już decyduje się na posiadanie zwierząt, powinna przykładnie zastosować się do wszelkich przepisów. Przecież zwierzęta, a szczególnie psy pełnią rolę terapeutyczną, a opieka nad nimi stanowi element wychowawczy! D. KAŹMIERCZAK