Bezpośrednie koszty leczenia chorych z zakażeniami szpitalnymi sięgają 800 mln złotych rocznie. Do tego dochodzą jeszcze koszty pośrednie, z których najbardziej dotkliwe to przedwczesne zgony. Najczęściej zakażenia dotyczą miejsc operowanych, układu oddechowego i moczowego. Według Polskiego Towarzystwa Zakażeń Szpitalnych, zmniejszenie częstości zakażeń o 1 proc. może zmniejszyć koszty leczenia aż o 7-10 proc. Kluczowe znaczenie w zapobieganiu zakażeniom szpitalnym ma przestrzeganie zasad higieny - mycie rąk, stosowanie masek chirurgicznych czy jednorazowych fartuchów oraz kompetentny personel. - Jednak nadmiar papierkowej roboty, liczba chorych i niedobór personelu, w praktyce bardzo utrudniają zachowanie higieny - mówiła dr hab. Małgorzata Bulanda, prezes Polskiego Towarzystwa Zakażeń Szpitalnych. Dodała, że sytuację mają poprawić pielęgniarki epidemiologiczne, których wyszkolono już kilkaset. Pielęgniarka epidemiologiczna, jak detektyw, tropi źródła zakażeń i proponuje sposoby zapobiegania. Jak zaznaczył prof. Stefan Tyski z Narodowego Instytutu Leków, zakażeń szpitalnych łatwiej uniknąć, gdy chory przebywa w szpitalu jak najkrócej. W przeciwnym razie oporne na leki szpitalne bakterie mogą wyprzeć z organizmu pacjenta łagodne, "domowe" bakterie. Dr Bulanda zwróciła także uwagę, że odpłatnie udostępniane w szpitalach, jednorazowe kapcie czy fartuchy nie zapewniają ochrony przed zakażeniem. - Przede wszystkim, zdrowy człowiek trafiający do szpitala raczej wyniesie stamtąd niebezpieczne, lekooporne szczepy niż wniesie coś groźnego na butach czy ubraniu. Poza tym wiele osób używa jednorazowych ochraniaczy wielokrotnie, także w innych szpitalach - dodała.