Jak podkreślają policjanci, sprawa wydawała się bardzo poważna. W czwartek około godz. 21 do praskich funkcjonariuszy zgłosił się naczelnik oddziału poczty. Był zaniepokojony, bo zaginął jeden z listonoszy, w dodatku - jak wyjaśniał - przed wyjściem w teren uskarżał się on na ból głowy. Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Ponieważ nie przynosiły one efektu w akcję włączono alarmowe pododdziały prewencji. Po dwóch godzinach jeden z patroli przypadkowo natknął się na listonosza. 31-letni Robert G. grał na automatach w jednym z salonów. Był ubrany po cywilnemu, ale miał przy sobie pocztową torbę. Okazało się, że mężczyzna jest hazardzistą. Teraz odpowie za przywłaszczenie 3 tys. zł.