Każdy może wybrać miejsce, gdzie zamieszka - mówi konstytucja. Jeśli zgłosi to nam - dodają urzędnicy. Dla nich miejsce stałego pobytu jest równoznaczne z tym, gdzie ktoś jest zameldowany. No i kłopoty gotowe. Bo jeśli petent przyzna się, że mieszka gdzie indziej, niż jest zameldowany, to urząd może - choć nie musi - powiadomić o tym macierzystą gminę delikwenta. A ta może wszcząć procedurę wymeldowania, a na dodatek dołożyć mandat w wysokości 500 zł za niedopełnienie obowiązku meldunkowego. Resort spraw wewnętrznych, mając na względzie mobilność obywateli, już dwa razy rekomendował wojewodom, aby wnioski przyjmował ten urząd, na terenie którego dana osoba faktycznie przebywa. I co? - na razie bez skutku. W efekcie nie brakuje takich, którzy z paszportu po prostu rezygnują, by im nie dołożono do niego mandatu.