Państwo Kacperscy jeszcze 10 lat temu mieszkali w swoim domu na warszawskiej dzielnicy Włochy. Dziś biegnie tam ruchliwa obwodnica. Pod jej budowę wyburzono dom rodziny Kacperskich, a oni sami trafili do zrujnowanego budynku bez łazienki, z fatalnym ogrzewaniem i wodą złej jakości. Co więcej, do dziś nie dostali odszkodowania za zburzony dom i odebraną działkę. Dramat ośmioosobowej rodziny ujawnia "Interwencja". Mieli piękny ogród Dom państwa Kacperskich mieścił się na ulicy Andrzeja Struga pod numerem 4. - Nas usunięto na siłę, cztery radiowozy przyjechały, straż miejska, ekopatrol do psa, karetka dla mamy. Przyjechała ekipa przeprowadzkowa i zaczęła się przepychanka - opowiada Andrzej Kacperski. Jego żona Jadwiga przyznaje, że rodzinie w domu mieszkało się komfortowo. Mieli piękny ogród, piwnicę i ogrzewanie. Niestety, 10 lat temu, gdy zmuszono ich do przeprowadzki, zaczął się ich koszmar. Rodzina do dziś nie dostała odszkodowania za zabrany dom i rodzinne grunty. Od lat trwa batalia o ustalenie wartości zabranego majątku. Ile metrów miał dom? Odszkodowanie ustalane jest przez wojewodę. Michał Rutkowski, pełnomocnik rodziny Kacperskich, mówi, że urzędnicy wciąż nie są w stanie ustalić, ile dom miał metrów. - Pierwszą decyzję odszkodowawczą wojewoda wydał w 2010 roku. Każda decyzja była zaskarżana, ostatnia także. Zostało złożone odwołanie od niej, także w tej chwili czekamy na rozstrzygnięcie ministerstwa. Wedle rzeczoznawcy powołanego przez urząd poddasze nie wlicza się do powierzchni użytkowej - mówi Ewa Filipowicz z Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Tymczasem państwo Kacperscy twierdzą, że poddasze było zagospodarowane i przez nich na co dzień użytkowane. Nie ustalono ostatecznie, jaką powierzchnię miał zburzony dom, ale kolejne jego wyceny są coraz niższe. Dom początkowo był wart niemal 1,7 mln zł, a ostatnio wyceniono go na jedynie milion. "Myję się w misce" 10 lat temu rodzina Kacperskich została eksmitowana do budynku, który był w opłakanym stanie. Żyją w nim do dzisiaj. Borykają się z brakiem ogrzewania oraz fatalną jakością wody w kranie. - Jak mogli wynająć nam taką ruderę? - zastanawia się Jadwiga Kacperska. Do kuchni nie ma drzwi, przechodzi się przez kotarę, przez którą ucieka ciepło. - W kuchni się myję w misce, tak jak kaczka. XXI wiek, a ja nie mam łazienki, tylko w misce się myję - ubolewa Andrzej Kacperski.