Do zabójstwa doszło w lutym ubiegłego roku. Oskarżony, który miał głośno wyrażać niezadowolenie z powodu ustawionych barierek ochraniających miesięcznicę smoleńską, zadał sześć ciosów nożem Pawłowi K., za to, że zwrócił mu uwagę. Przewodniczący składu sędziowskiego Piotr Gąciarek, uzasadniając wyrok, zwrócił szczególną uwagę na nóż, który miał przy sobie w chwili zdarzenia Adrian C. "Jeśli ktoś nosi przy sobie nóż to zakłada, że go może użyć, a jeżeli może go użyć to zakłada, że może się zdarzyć nieszczęście. Nóż to nie jest w warunkach polskich narzędzie, aby ktoś mógł go nosić do obrony własnej. Jest rzeczą przerażającą, że bardzo dużo młodych ludzi nosi przy sobie noże" - tłumaczył sędzia. Podkreślił, że nie ma wątpliwości, iż sprawca działał z zamiarem pozbawienia życia Pawła K. "Oskarżony jest człowiekiem pełnoletnim, zdrowym psychicznie, bez żadnych deficytów intelektualnych. Każdy dorosły, przytomny człowiek wie, że uderzenie nożem w szyję, twarz, klatkę piersiową a nawet w brzuch może skutkować zgonem" - wyjaśnił przewodniczący składu sędziowskiego. Siostra ofiary, Justyna Antos, która razem z pozostałymi siostrami i wdową po Pawle K. występowała w procesie w roli oskarżyciela posiłkowego, powiedziała, że sprawiedliwym wyrokiem byłoby skazanie Adriana C. na 25 lat więzienia. Kobieta podkreśliła, że ta śmierć zmieniła życie jej całej rodziny. "My się nigdy z tego nie podniesiemy, cały czas jesteśmy w żałobie i jakikolwiek nie byłby wyrok, to tego nie zmieni. Cały czas liczymy na ten sprawiedliwy wyrok" - mówiła Justyna Antos. Z wyrokiem sądu nie zgadza się również sam oskarżony. Jego pełnomocnik adwokat Katarzyna Kaczorowska już zapowiada apelację. "Nagraniom z monitoringu przeczą ustalenia stanu faktycznego do jakich sąd doszedł w pierwszej instancji. Uważam, że kara jest dolegliwa i na pewno będziemy jeszcze walczyć, nie składamy broni w tej sprawie" - powiedziała adwokat Adriana C. Wyrok nie jest prawomocny. Sąd zdecydował również o przedłużeniu aresztu wobec Adriana C. do 15 stycznia przyszłego r.