Do zbrodni, szeroko opisywanej w mediach, doszło w czerwcu 1997 r. Do lasu w podwarszawskim Komorowie zwabieni zostali - pod pretekstem kupna 32 telefonów komórkowych - dwaj dilerzy Ery: Paweł Sulikowski i Piotr Aniołkiewicz. Obaj zostali zastrzeleni, a telefony ukradziono i sprzedano. Jak ustalono, zbrodnię zaplanowała Małgorzata R. Była wówczas 22-letnią studentką resocjalizacji. W styczniu 2001 roku została skazana prawomocnie na dożywocie. Mniejsze wyroki otrzymało dwóch innych współsprawców. Są już na wolności. Wszyscy mają zeznawać w procesie Pawła R. jako świadkowie. Odsiadująca dożywocie siostra oskarżonego Małgorzata R., która z początku chroniła brata i nie chciała o nim nic mówić, potem zmieniała wersje. Z kolei we wtorek nie chciała składać wyjaśnień. - Nie mam już nic do powiedzenia w tej sprawie. Chciałabym nie zeznawać, bo bez względu na to, co mówiłam i co jeszcze powiem, niewiele to zmienia - powiedziała R. Sędzia Renata Kopacz stwierdziła, że świadek odmówiła składania zeznań bezpodstawnie i przez kilka godzin odczytywała wcześniejsze wyjaśnienia R., m.in. te sprzed 12 lat. - Co ja mam teraz powiedzieć? Był okres kiedy kłamałam i wiem, kiedy kłamałam, a kiedy mówiłam prawdę - rzuciła na koniec R, która przez całą rozprawę co jakiś czas zerkała na swojego brata. Paweł R., który w chwili zabójstwa miał 16 lat, nie był wtedy sądzony, bo udało mu się wyjechać do Meksyku. Stamtąd dostał się nielegalnie do USA. Ostatecznie zatrzymano go w maju 2006 r. w USA, po dziewięciu latach poszukiwań. W połowie lipca 2008 skazano go na 25 lat więzienia. Pół roku później wyrok jednak uchylono, bo Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że naruszono prawo oskarżonego do rzetelnego rozpoznania sprawy i obrony, bo oddalano jego wnioski dowodowe, a sąd orzekający nie przeprowadził nawet wizji lokalnej miejsca zdarzenia. Sprawa ma charakter poszlakowy. Świadkowie i osoby już skazane przedstawiają wiele sprzecznych wersji zdarzenia. W procesie występuje też pięciu świadków incognito, których zeznania wskazywały na udział Pawła R. w morderstwie. Paweł R. twierdzi, że na miejsce zbrodni przybył po fakcie. Twierdzi, że gdy dojeżdżał na miejsce z taksówkarzem Adamem B. (on także był skazany za pomoc w zbrodni), usłyszeli trzy wystrzały.