Zgodnie z decyzją sądu podczas pierwszej rozprawy jawne było jedynie odczytanie aktu oskarżenia przez prokuratora. Oprócz czterech zabójstw oskarżono w nim Mariusza B. o usiłowanie wyłudzenia 50 tys. zł od rodziny jednej z ofiar oraz posługiwanie się kartami kredytowymi należącymi do zamordowanych. Na ławie oskarżonych zasiada także kuzyn Mariusza B - Krzysztof R. Według prokuratury, miał on m.in. pomagać w zacieraniu śladów zbrodni. Nie przyznał się do winy Ciał ofiar do tej pory nie odnaleziono. Wcześniej prokuratura informowała, że w śledztwie Mariusz B. nie przyznał się do winy, a Krzysztof R. przyznał się częściowo do popełnienia zarzuconych czynów. Strony wniosły o całkowite utajnienie procesu. - W sprawie zostaną ujawnione okoliczności mogące szkodzić interesom oskarżonych i pokrzywdzonych, na przykład kwestie intymne. Prawo do informacji nie może służyć zaspokojeniu niskich instynktów związanych z sensacją, jaka niewątpliwie towarzyszy niniejszej sprawie - uzasadniał obrońca Mariusza B. mec. Jan Woźniak. Sędzia Marek Celej zdecydował, że wyjaśnienia oskarżonych nie mogą zostać upublicznione, ale nie utajnił całego procesu. Decyzje o ewentualnym wyłączeniu jawności zeznań poszczególnych świadków będą podejmowane na każdej z rozpraw. Scenariusz zbrodni O sprawie szeroko pisały media. Mariusz B. - z zawodu technik mechanik i niedoszły absolwent psychologii - miał poznać małżeństwo D. jako ministrant jednej ze stołecznych parafii. Z czasem zamieszkał z małżonkami i został kochankiem kobiety. W kwietniu 2006 r. uprowadził Zbigniewa D. i zmusił do podpisania polisy ubezpieczeniowej na rzecz żony. Kilka dni później - według prokuratury - miał ponownie uprowadzić mężczyznę oraz jego 18-letnią córkę i udusić ich w okolicach Pułtuska. W marcu 2007 r. Mariusz B. miał uprowadzić mężczyznę i przetrzymywać go w okolicach Mławy. Chciał zmusić go do podania numerów PIN kart bankomatowych oraz wyłudzić od jego rodziny 50 tys. zł. Jak pisały media jednym z motywów miała być zazdrość - ofiarą był uczestnik kursu tańca i partner na parkiecie kochanki oskarżonego. Ostatnią ofiarą był ksiądz Ostatnią ofiarą oskarżonego, według śledczych, był zamordowany w okolicach Pułtuska, w grudniu 2008 r., ksiądz. Duchowny miał kilka lat wcześniej pracować w kościele, gdzie ministrantem był oskarżony, a motywy zabójstwa mieć charakter osobisty. Mariusz B. i jego kuzyn zostali zatrzymani jesienią 2009 r. Do tej pory - we wrześniu zeszłego roku - zakończył się w I instancji jeden proces obu mężczyzn, w którym zostali skazani na kary 5 i 4 lat pozbawienia wolności za uprowadzenie Zbigniewa D. i zmuszenie go do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez podpisanie polisy. Prokuratura zbierała cały czas dowody pozwalające postawić zarzuty dotyczące zabójstw. Mariusz B. zarzuty te usłyszał w październiku zeszłego roku. Śledczy podawali wtedy, że przedstawiono je w oparciu m.in. o zeznania świadków, analizy połączeń telefonicznych, monitoringu, wyniki badań antropologicznych, osmologicznych, poligraficznych, jak również w oparciu o wyjaśnienia podejrzanych, które dodatkowo zostały poddane analizie psychologicznej.