Narzędziem zbrodni była noga od krzesła, którą kobieta - jak się okazało w trakcie dochodzenia - biła swego kochanka po głowie. Wezwany na miejsce lekarz powiadomił o zdarzeniu policję i początkowo przypuszczano, że jest to naturalny zgon. Prokuratura nie dała jednak wiary takiej diagnozie. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała wyraźnie, że było to zabójstwo. Doprowadzona do prokuratury kobieta przyznała się do winy. - Hanna B. w trakcie dochodzenia ze szczegółami opowiedziała przebieg całego zdarzenia - mówi prokurator rejonowy Jan Rutkowski. - Ze swym konkubentem mieszkała od lat. Często dochodziło między nimi do kłótni, a potem rękoczynów. W trakcie ostatniej w życiu Mirosława B. libacji alkoholowej pili nawet denaturat. Kobieta wyrwała nogę od krzesła i w przypływie furii biła swego kochanka po głowie i klatce piersiowej. Spowodowała u niego krwiak podoponowy, rany tłuczone głowy, pęknięcie żeber. - Przyczyną śmierci były ogólne obrażenia i wylew krwi do mózgu - dodaje prokurator. - Kobieta tłumaczyła się, że działała w obronie własnej. Decyzją sądu została aresztowana na trzy miesiące. Będzie odpowiadała z paragrafu 148 kodeksu karnego za zabójstwo. KAROL ROSICKI