Sprawa miała początek w 18 grudnia ubiegłego roku. Tego dnia, ok. godz. 21 Magdalena B. zgłosiła na policję zaginięcie swojej matki, Janiny K. Jak informowała Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce, córka 67-latki po powrocie do domu zastała zamknięte drzwi. Kiedy dostała się do środka, nie było w nim ani jej męża, ani matki. Kobieta próbowała skontaktować się z nimi telefonicznie, ale telefony były wyłączone. W garażu nie było samochodu a na podłodze w pokoju i w kuchni były ślady krwi. Magdalena B. zauważała również linę holowniczą i taśmę izolacyjną. Poszukiwania 67-latki prowadzili wyszkowscy policjanci, którzy w trakcie zabezpieczyli kobiecą odzież oraz klucze od domu. Następnego dnia w Warszawie zatrzymali Damiana B., zięcia kobiety. Ciała Janiny K. - do ostatniej soboty - nie udało się odnaleźć. Zabił, ale nie powiedział gdzie ukrył ciało Jak informowali śledczy Damianowi B. przedstawiono zarzut zabójstwa 67-latki. Mężczyzna miał uderzać ją pięścią w twarz i doprowadzić do upadku, a następnie udusić. - Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Wobec podejrzanego został zastosowany izolacyjny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzy miesięcy - informowała prokuratura. Jednocześnie trwały poszukiwania ciała 67- latki. Szeroko zakrojone poszukiwania W ostatnią sobotę na ciało Janiny K. natknęły w lesie w pobliżu Grabszczyzny (pow. wołomiński) dwie spacerujące tam kobiety. - Policjanci zabezpieczyli miejsce. Kryminalni pod nadzorem prokuratora wykonali czynności procesowe. Ciało kobiety zostało przetransportowane do prosektorium celem wykonania sekcji zwłok, która dokładnie wyjaśni przyczynę zgonu - poinformował rzecznik prasowy KPP w Wyszkowie kom. Damian Wroczyński. Dodał, że poszukiwania prowadzone były na terenie powiatu wyszkowskiego, węgrowskiego, wołomińskiego, mińskiego oraz Warszawy. - Każdego dnia dokładnie analizowana była trasa którą mógł przejechać 32-latek, a następnie przeszukiwany przyległy teren. Przez te wszystkie dni wykorzystywano nowoczesny sprzęt. Z powietrza obszar przeczesywał policyjny helikopter oraz bezzałogowe statki powietrzne - powiedział kom. Wroczyński. Dodał, że pobliskie rzeki i zbiorniki wodne sprawdzali nurkowie Państwowej Straży Pożarnej w Wyszkowie, zaś w działania od samego początku zaangażowani byli również strażacy OSP, żołnierze WOT, leśnicy oraz policyjne psy tropiące. Damianowi B. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.