Do tragedii doszło we wtorek około godz. 5.30 na przejściu dla pieszych przy ulicy Mickiewicza w Żyrardowie. Kierowca tira nie udzieliwszy ofiarom wypadku pomocy, zbiegł z miejsca zdarzenia. Na ulice wyjechały patrole obserwacyjne. Po kilku godzinach poszukiwań mężczyzna został zatrzymany przez policję. Funkcjonariusze natrafili na ślad podejrzanego samochodu dzięki informacji od jednego z kierowców. - Tuż po wypadku ustawiliśmy blokady na drogach. Na jednej z nich zatrzymano tira, który odpowiadał opisom świadków - miał czerwoną kabinę, niebieską plandekę i był uszkodzony - powiedział rzecznik mazowieckiej policji, Tadeusz Kaczmarek. SPRAWCA WYPADKU: "UCIEKŁEM, BO BYŁEM W SZOKU" Zatrzymany mężczyzna ma 30 lat. Najpierw twierdził, że na przejściu potrącił psa, potem opowiadał, że jechał z Kielc około 50 km na godzinę i wiózł bardzo ciężki ładunek - co potwierdził zresztą odczyt z tachografu. Później zmienił zeznania - przyznał się, że potrącił dwie kobiety.Tłumaczył, że uciekł z miejsca wypadku, bo był w szoku. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna w chwili wypadku był trzeźwy. ŚWIADKOWIE: "DO TEJ PORY CZŁOWIEK SIĘ TRZĘSIE" - Myśleliśmy, że on zjechał na krawężnik i urwał sobie halogen. Potem okazało się, że wyrzucił z rozpędu tę pierwszą dziewczynę. Ona miała 19 lat. Pracowała z nami. (...) Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby matkę ciągnąć sto metrów. A on stanął i odciągnął ją. Jak psa, dosłownie. Do tej pory człowiek się trzęsie - powiedział reporterowi RMF FM Mateuszowi Wróblowi jeden ze świadków wypadku. - Linia hamowania wynosiła około 15-16 metrów. Jednak po potrąceniu kierowca ujechał jeszcze około 150 metrów. Wówczas zjechał na pobocze, żeby sprawdzić uszkodzenia pojazdu, natomiast - jak twierdzi - nie interesował się osobami, które widział wcześniej na pasach - powiedziała Edyta Marczewska z żyrardowskiej policji. Po przejechaniu kolejnych kilkunastu kilometrów znów się zatrzymał, by przyjrzeć się tirowi. I w dalszym ciągu nie zrobił nic, by dowiedzieć się, co stało się z potrąconymi - dodaje. ZOBACZ TAKŻE: WYZNANIA SPRAWCÓW ŚMIERTELNYCH WYPADKÓW Policja wystąpiła o tymczasowe aresztowanie 30-letniego kierowcy. Wniosek trafił do sądu. Najprawdopodobniej w środę mężczyzną zajmie się prokurator. Za spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia grozi mu do 12 lat więzienia.