W Pałacu Prezydenckim, obok Lecha Kaczyńskiego, pojawi się dotychczasowa szefowa jego gabinetu i najpewniej jeden z wiceprezydentów stolicy. Drugi z zastępców prezydenta elekta w Warszawie ma pracować w MSWiA, podobnie jak jego stołeczny doradca do spraw bezpieczeństwa. Dowódca straży miejskiej został zaś p.o. szefa ABW. - Zawsze jest trochę zamieszania, ale to jest rzeczą naturalną - uspokaja rzecznik warszawskiego ratusza. Przekonuje też, że odejście około 30 osób nie będzie dla stołecznych urzędów dotkliwe. - Z punktu widzenia ratusza, w którym pracuje pięć tysięcy osób, jest to statystycznie nieistotne - mówi. Tyle tylko, że nawet jeśli urzędników odejdzie liczebnie niewielu, to za tych kluczowych. A to nie koniec karuzeli zmian w Warszawie. W grudniu po odejściu Kaczyńskiego w stolicy zostanie powołany komisarz. Nie może on jednak działać dłużej niż pół roku, a terminowo następne wybory samorządowe mają się odbyć dopiero jesienią 2006 roku. Tak więc warszawiaków prawdopodobnie czeka dwukrotne głosowanie i wielomiesięczna nieustająca kampania wyborcza. By tego uniknąć, Sejm musi zmienić ustawę tak, by zezwalała komisarzowi na urzędowanie dłużej niż przez 6 miesięcy, do jesieni przyszłego roku.