"Oto wracają zabytki, które przez 350 lat uważano za zaginione, i których nikt nie spodziewał się jeszcze zobaczyć" - podkreślał jeden z organizatorów projektu "Wisła 1655-1906-2009 - Interdyscyplinarne badania dna rzeki", reporter i płetwonurek, Marcin Jamkowski. Według historycznych źródeł, w czasie najazdu na Polskę w XVII w. Szwedzi rabowali na potęgę, a łupy, m.in. dzieła sztuki, spławiali łodziami w dół Wisły, ładowali na statki i wywozili. Szwedzi rabowali na potęgę - Rabowano wszystko - nawet posadzki, kolumny, fragmenty obramień, rozkładano na części drzwi i portale - opowiadał organizator akcji "Wisła", dr Hubert Kowalski z Instytutu Archeologii UW, który wraz z Marcinem Jamkowskim i Justyną Jasiewicz z Instytutu Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych UW doprowadził do wydobycia z dna Wisły około 70 fragmentów kamiennej architektury, ważących w sumie ponad pięć ton. Rzeźby wykonano w marmurach i alabastrach. Prawdopodobnie zdobiły wnętrza. Na jednym z trójkątnych elementów znajduje się herb Wazów, co daje niemal zupełną pewność, że pochodzi z Zamku Królewskiego w Warszawie. - Są to prawdopodobnie elementy z pierwszej fazy przebudowy wnętrza Zamku, z której nie zachowały się żadne ślady materialne. Nie ma nawet dokumentów i rysunków obrazujących, jak zamek mógł wyglądać w tamtym okresie - podkreśla Jamkowski. To znalezisko bezcenne To znalezisko bezcenne - dodaje. - Nie da się oszacować wartości zabytków skarbu kultury narodowej. Możemy jedynie przypuszczać, ile podobne przedmioty - z podobnego okresu, podobnej wielkości i urody, kosztowałyby na aukcjach - podkreślił Jamkowski. Na trop tych przedmiotów naukowcy wpadli dzięki archiwalnym materiałom. - Wspomina się w nich, że kilka szwedzkich szkut zatonęło w Wiśle i przynajmniej część ładunku wypadła - informuje dr Kowalski. Ważne okazały się też informacje z roku 1906 r. na temat odkrycia warszawskich piaskarzy, o którym donosiły stołeczne gazety. Pracując na Wiśle w okolicach Cytadeli piaskarze natrafili na dnie rzeki na zabytki - fragmenty architektury. Ich część znajduje się dziś w zbiorach Muzeum Historycznego m. st. Warszawy. Trzeba było wykonać tzw. zwiad elektroniczny Naukowcy zdecydowali, że poszukają ewentualnych pozostałości tamtego znaleziska. Zaczęli badać archiwa, biblioteki, analizować historyczne mapy Wisły. Lata 2009 i 2010 zeszły na pracach w terenie. Wody Wisły są nieprzejrzyste, nurt - silny, a dno i głębokość zmieniają się bardzo szybko. Dlatego zanim do akcji włączyli się nurkowie, trzeba było wykonać tzw. zwiad elektroniczny - badania z pomocą echosondy, sonaru bocznego. Wykorzystanie profilomierza osadów dennych - urządzenia pokazującego, co leży na dnie i w piasku, pozwoliło stworzyć np. dokładną siatkę dna na interesującym odcinku. W roku 2011 pracę zaczęli nurkowie. Kiedy natrafili na interesujące obiekty, lżejsze podnosili sami, cięższe wyciągał pływający dźwig. Skarby trafią do Muzeum Historycznego Skarby wyłowione z Wisły trafią do Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. Dołączą do obiektów wydobytych przez piaskarzy w 1906 r. Najpierw jednak trafią w ręce konserwatorów, którzy oczyszczą je, m.in. z grubej warstwy glonów i innych wodnych organizmów, i zabezpieczą. Projekt "Wisła 1655-1906-2009 - Interdyscyplinarne badania dna rzeki" zainicjowano pod koniec 2008 r. na UW. Badania prowadzono przy współpracy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Narodowym Instytutem Dziedzictwa. Finansowo projekt wsparli m.in. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, wydziały UW - historyczny i Geologii, Instytut Archeologii UW i Klub Absolwentów UW. Podczas badań współpracowano z Komisariatem Policji Rzecznej w Warszawie, Komendą Wojewódzką Państwowej Straży Pożarnej i Komendą Powiatowej Pań.