- Istotą rzeczywistości jest sens. Co nie ma sensu, nie jest dla nas rzeczywiste. Każdy fragment rzeczywistości żyje dzięki temu, że ma udział w jakimś sensie uniwersalnym. Stare kosmogonie wyrażały to sentencją, że na początku było słowo. Nienazwane nie istnieje dla nas. Nazwać coś - znaczy włączyć to w jakiś sens uniwersalny - przypominają słowa Brunona Schulza twórcy wystawy. Ekspozycja, którą otwarto w czwartek w Senacie, wiąże się z uchwałą Senatu ogłaszającą listopad 2012 r. Miesiącem Brunona Schulza. W bieżącym roku przypadają dwie rocznice artysty z Drohobycza - 120. rocznica urodzin i 70. rocznica śmierci. Wystawę tworzy 24 plansz, m.in. "Drohobycz - rodzina, początki twórczości", "Kontur wyobraźni", "Schulz i kobiety", "Sprawa doktorowej z Wilczej", "Martwy sezon", "Traktat o manekinach", "Xięga bałwochwalcza", "Demonologia", "Jakubie handlować! Jakubie sprzedawać!", "Emeryt", "Sanatorium pod klepsydrą - śmierć ojca". Można na niej zobaczyć rysunki Schulza, m.in. jego autoportret, szkic głowy matki artysty, portrety nauczycieli, karty tytułowe do jego "Xięgi bałwochwalczej", "Dziewczynę z teczką", ilustracje do książek, m.in. "Jakub z młodym Józefem" czy "Dorożka pędząca nocą przez miasto". - Początki mego rysowania gubią się w mgle mitologicznej. Jeszcze nie umiałem mówić, gdy pokrywałem już wszystkie papiery i brzegi gazet, które wzbudzały uwagę otoczenia. Były to z początku same powozy z końmi. Proceder jazdy powozem wydawał mi się pełen wagi i utajonej symboliki - pisze Schulz w zaprezentowanym na ekspozycji fragmencie listu z 1934 r. do Stanisława Ignacego Witkiewicza. - Do tych obrazów należy jeszcze u mnie obraz dziecka niesionego przez ojca przez przestrzenie ogromnej nocy, rozmawiającego z ciemnością - dodaje autor słynnych "Sklepów cynamonowych". Poza rysunkami i fotografiami prezentującymi rodzinę Schulza oraz jego przyjaciół wystawa przypomina charakterystyczne dla schulzowskiego stylu fragmenty prozy. "W jasnym czworoboku drzwi omdlewały w blasku dalekie lipy parku miejskiego, odległa sygnaturka kościoła majaczyła całkiem blisko w tym przejrzystym i drgającym powietrzu jak w soczewce lunety. Blaszane dachy pałały. Nad światem wzdymała się ogromna, złota bania upału" - pisał Schulz w utworze pt. "Martwy sezon". Wystawę kończy plansza pt. "Epilog" przedstawiająca tragiczną śmierć Schulza podczas niemieckiej okupacji Drohobycza. "Schulz zagrożony coraz bardziej, we współpracy z przyjaciółmi, przygotowywał ucieczkę do Warszawy. W dzień wyjazdu udał się do drohobyckiego Judenratu (Urzędu do spraw Żydów), by zaopatrzyć się w przydział chleba na drogę. Było to 19 listopada 1942 r., w dniu, który później nazwany został przez drohobyczan "krwawym czwartkiem". Hitlerowcy urządzili wówczas na ulicach miasta bezładną rzeź mieszkańców getta. Uciekającego wraz z innymi Schulza dopadł Scharfuerher Karl Gunther i zabił strzałem w tył głowy" - czytamy na wystawie, która prezentuje również fotografię miejsca, gdzie zginął Schulz. Organizatorami ekspozycji są: Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie i Instytut Adama Mickiewicza. Powstała ona pod patronatem i przy wsparciu finansowym Instytutu Książki. Konsultacji naukowej dla twórców ekspozycji udzielił prof. Jerzy Jarzębski, który jest jednym z autorów znajdujących się na niej komentarzy historyczno-literackich. Muzeum Literatury przypomina, że do końca grudnia można w jego siedzibie obejrzeć ekspozycję pt. "Bruno Schulz. Rzeczywistość przesunięta", pokazującą twórczość Schulza na tle dzieł innych artystów dwudziestolecia międzywojennego.