We wtorek mija 10. rocznica śmierci Waldorffa - krytyka muzycznego, znawcy sztuki, obrońcy zabytków, znanego z uruchomienia społecznej akcji ratowania zabytkowych nagrobków Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie, twórcy Komitetu Ochrony Starych Powązek. W swoim testamencie Waldorff zapisał warszawskiemu Muzeum Historycznemu portrety swoich przodków, meble, zegary, kolekcję lasek, fotografie, liczne medale i odznaczenia, a także ogromny zbiór płyt z nagraniami ulubionych kompozytorów i mistrzowskich wykonawców. To wszystko można zobaczyć na wystawie. Początkowo kuratorki wystawy - Elżbieta Piwocka i Jolanta Niklewska - chciały zrobić tradycyjną wystawę. - Chciałyśmy pokazać życie i koleje losu Waldorffa chronologicznie, krok po kroku. (...) Szybko jednak dałyśmy się przekonać autorowi aranżacji plastycznej wystawy, Grzegorzowi Małeckiemu do tego, by pokazać Waldorffa inaczej, odważniej. Ta wystawa jest bardziej instalacją plastyczną niż tradycyjną ekspozycją - powiedziała Piwocka. Na wystawie fotografie młodego Waldorffa przeplatają się ze zdjęciami z jego ostatnich lat życia i portretami rodzinnymi. Ściany pokryte są cytatami z książek i wypowiedzi Waldorffa. "Nadzieja w tym, że po śmierci staniemy oko w oko nie z takim władcą kosmosu, jakiego sami stworzyliśmy na obraz i podobieństwo człowieka, lecz objawi się nam Bóg w szacie tkanej z dwóch jeno wątków przędzy: z mądrości i dobroci. I pomoże nam zrozumieć wszystko, a zamiast nas potem sądzić, będzie tylko z nami płakał" - można przeczytać w jednym z cytatów umieszczonych na wystawie. W jednej z sal znajduje się koliste podium przypominające kształtem gramofonową płytę. - Chcemy przypomnieć i nawiązać do tego, że Waldorff był wielkim autorytetem w dziedzinie muzyki. (...) Uruchomienie całego podium okazało się zbyt trudne technicznie, ale znajdują się na nim trzy elementy, które się obracają: ukochany fotel Waldorffa, pod którym znalazła się fotografia jego jamnika Puzona, i szafa, z której wyłaniają się elementy garderoby Waldorffa. Pośrodku, na postumencie, kręci się portret rzeźbiarski - głowa Waldorffa - opowiadała Piwocka. Można zobaczyć także oryginały listów pisanych do Waldorffa przez znane osobistości. Listy zostały wypożyczone na wystawę z Muzeum Literatury. - Szczególnie ważne są listy od Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, z czasów wojny. Gałczyński był w niewoli i pisał do Waldorffa bardzo wzruszające listy, dziękując mu m.in. za to, że Waldorff serdecznie otaczał opieką jego żonę Natalię Gałczyńską i ich małą córeczkę Kirę - przypomniała kuratorka wystawy. Na wernisażu pojawiło się wielu przyjaciół Jerzego Waldorffa, m.in. aktorka Zofia Kucówna. "Był nie tylko przyjacielem, był kumplem. Był też starszym bratem. (...) Ta wystawa to ogromne dla mnie wzruszenie, bo ja te meble i ubrania, które wystają zza drzwi szafy, dobrze znam, wielokrotnie je widziałam" - wspominała Kucówna. Pisarka Barbara Wachowicz spotykała Waldorffa w Radziejowicach, w których był on stałym bywalcem. - Pamiętam moment, kiedy w pięknych promieniach jesiennego słonka siedzieliśmy przed pałacykiem w Radziejowicach. Z drzew zaczęły sfruwać piękne liście, a portier biegał wśród nich i natychmiast je zbierał. Jedna z pań powiedziała wówczas takim rozmarzonym tonem: "Jak pięknie zagrabili ten park!", a pan Jerzy odpowiedział jej natychmiast: "I pałac także!" - żartowała Wachowicz. Wystawa będzie czynna do września 2010 roku.