Wystawa to autorski projekt pracowników działu etnograficznego płockiego muzeum, którzy uczestnicząc w obrzędach, np. "chodzenia za polem", udokumentowali ich przebieg na 40 fotografiach i filmie. Na wystawie, która czynna będzie w Spichlerzu płockiego Muzeum Mazowieckiego do 19 maja, obejrzeć można również akcesoria związane z obrzędami, jak chorągwie używane do obchodzenia pól, czy dyngusówki, służące do polewania wodą. Jak poinformowała współautorka wystawy Magdalena Lica-Kaczan na wystawie prezentowane są trzy obrzędy związane ze świętami Wielkanocnymi: "chodzenie po dyngusie" zwane też "chodzeniem po wykupie" albo "chodzeniem po Alleluja" oraz "chodzenie z gaikiem" i "chodzenie za polem" nazywane także "chodzeniem z chorągwią. - To nie jest wystawa z materiałów archiwalnych, lecz oparta na wykonanym współcześnie fotoreportażu. Przygotowując się do tej wystawy prowadziliśmy samodzielnie badania, dokumentując obrzędy trzech grup: "dyngusiarzy" z Woli Ładowskiej w okolicach Iłowa, grupy z "gaikiem" z Podgórza pod Wyszogrodem i "chorągwiarzy" z Płaskocina w okolicach Łowicza - powiedziała Lica-Kaczan. Dodała, że w przypadku "chodzenia za polem" wykonana w trakcie badań dokumentacja to jedyny materiał fotoreportażowy, prezentujący współczesny przebieg tego obrzędu. Lica-Kaczan wyjaśniła, że "chodzenie za polem", czyli "chodzenie z chorągwią" to obrzęd świecki z akcentami religijnymi, który odbywa się jeszcze w kilkunastu wsiach Mazowsza w okolicach Łowicza. - To obrzęd, w którym mamy do czynienia z pewnymi magicznymi zabiegami, związanymi z magią agrarną - dodała. Cały obrzęd rozpoczyna się w nocy z Wielkiej Niedzieli na lany poniedziałek. Uczestniczą w nim tylko mężczyźni, mieszkańcy danej wsi. Niosąc chorągwie z wizerunkiem Chrystusa Zmartwychwstałego, obchodzą oni pola, znajdujące się w granicach wioski i w ten symboliczny sposób potwierdzają ich przynależność. Uczestniczący w obrzędzie odmawiają także modlitwy, które mają zabezpieczyć pola i przyszłe uprawy przed ewentualnymi kataklizmami, jak np. gradobicie. Obrzęd ten to także - jak powiedziała Lica-Kaczan - swego rodzaju rytuał inicjacyjny, gdyż w jego trakcie do grupy "chorągwiarzy", czyli dorosłych mężczyzn, przyjmowani są młodzi chłopcy. - Jesteśmy jedynymi badaczami, którzy wzięli udział w tym obrzędzie, kultywowanym na pewno od początku XX wieku, choć prawdopodobnie ma on dużo wcześniejsze korzenie. W "chodzeniu za polem" biorą udział tylko mężczyźni. To oni są związani z uprawą roli. Ich żony mówią nawet, że jest to "święto chłopa". Ja uczestniczyłam w tym obrzędzie jako pierwsza kobieta, oczywiście za przyzwoleniem "chorągwiarzy" i tylko dlatego, że jestem etnografem - powiedziała Lica-Kaczan. Dodała, że na wystawę wypożyczono od grup kultywujących "chodzenia za polem" oryginalne chorągwie, czyli główny atrybut tej tradycji. - O tym, jak żywa jest to tradycja świadczy to, że "chorągwiarze" zażądali zwrotu chorągwi na Wielki Piątek, by móc "pójść za polem". Obiecali, że po obrzędzie chorągwie wrócą na ekspozycję - powiedziała Lica-Kaczan. Drugi z prezentowanych na wystawie obrzędów, czyli znane co najmniej od połowy XIX wieku "chodzenie z gaikiem", był dotychczas uznawany przez etnografów za już wymarły i zapomniany. - Kolega, prowadzący zajęcia dla uczniów ze szkoły w Podgórzu przypadkowo dowiedział się od dzieci i nauczycieli, że właśnie tam z +gaikiem+ chodzi jeszcze jedna rodzina. To było wielkie zaskoczenie - dodała Lica-Kaczan. Gaik to ozdobione, zielone drzewko, gałązka świerku, sosny lub jałowca, z którym w lany poniedziałek i w niedzielę przewodnią grupa z Podgórza obchodzi domostwa życząc gospodarzom szczęścia i zdrowia. Grupa odwiedza też sąsiednie wsie. - Gaik utożsamia wiosnę. Do wsi był wnoszony po utopieniu marzanny, symbolizującej zimę - dodała Lica-Kaczan. W odróżnieniu od "chodzenia z chorągwią" w "chodzeniu z gaikiem" brały zazwyczaj udział kobiety.