Do tej pory prokuratura przesłuchała członków najbliższej rodziny i ośmiu świadków wypadku. Z zeznań tylko jednego z nich wynika, że autem kierował Maciej Zientarski. Śledczy zamierzają wysłuchać jeszcze policjantów i strażaków, którzy brali udział w akcji ratunkowej. Prokuratorzy cały czas czekają na ekspertyzę biegłego, który bada zapis z monitoringu z kamer ulicznych. Gdy zbiorą całą dokumentację, powołają kolejnego eksperta z zakresu ruchu drogowego. Wtedy być może uda się ostatecznie ustalić, z jaką prędkością pędziło ferrari. Z dotychczasowych, nieoficjalnych informacji wynika, że samochód jechał z prędkością ponad 200 kilometrów na godzinę. Do wypadku dziennikarzy doszło 13 dni temu w Warszawie. Ferrari z olbrzymią prędkością uderzyło w filar wiaduktu i stanęło w płomieniach. Na miejscu zginął Jarosław Zabiega, dziennikarz "Super Expressu". O życie Macieja Zientarskiego walczą lekarze ze szpitala przy ulicy Lindleya.