Sebastian Kaleta na konferencji prasowej przed warszawskim ratuszem zwrócił uwagę, że drugi raz w krótkim odstępie czasu dochodzi w stolicy do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem miejskiego autobusu. Do pierwszego wypadku, w którym zginęła pasażerka, a ok. 20 osób odniosło obrażenia, doszło 25 czerwca na moście Grota-Roweckiego. Kierowca autobusu był pod wpływem amfetaminy. Drugi wypadek autobusu miał miejsce we wtorek na Bielanach. Ranna została jedna z pasażerek. Jak poinformowała policja, test na narkotyki wykazał w organizmie kierowcy obecność środków odurzających. Obaj kierowcy pracowali dla firmy Arriva. Pytania o działania po pierwszym wypadku Kaleta zapowiedział w związku z tymi zdarzeniami przeprowadzenie kontroli w ratuszu i w Zarządzie Transportu Miejskiego. Wyraził oczekiwanie, że prezydent Trzaskowski wyjaśni - podczas wideokonferencji bądź też za pośrednictwem swoich współpracowników - jakie działania ze strony miasta podjęto po pierwszym wypadku. "Mamy kolejną sytuację kryzysową i w ramach kontroli musimy w końcu się dowiedzieć, bo pytamy o to od dłuższego czasu, jakie są warunki umów z prywatnymi przewoźnikami" - powiedział. Poseł Paweł Lisiecki mówił z kolei, że z umowy z Arrivą wynika, że miasto miało prawo kontrolować pracowników firm w zakresie alkoholu czy narkotyków. "Chcemy się dowiedzieć, jak te procedury były wdrażane. Czy rzeczywiście ZTM korzystał z tego prawa" - wyjaśnił. Posłanka Agnieszka Soin wskazywała, że Warszawa w organizacji transportu publicznego powinna postawić na bezpieczeństwo, a nie na pozorne oszczędności. Do ratusza udali się m.in. wiceminister rozwoju, radna Olga Semeniuk, poseł Rafał Bochenek, a także radni Alicja Żebrowska, Filip Frąckowiak i Maciej Binkowski. Umowa z Arrivą zawieszona Po wtorkowym wypadku rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka poinformowała, że w związku z decyzją o czasowym zawieszeniu umowy z Arrivą, autobusy tego przewoźnika nie wyjadą do odwołania na stołeczne drogi. Rzeczniczka podkreśla ponadto, że w przypadku podejrzenia, że kierowca jest pod wpływem środków psychoaktywnych, miasto ma prawo wezwać policję, która jako jedyna posiada atestowane narkotesty. "Zgodnie z prawem my nie możemy ich przeprowadzać. O taką zmianę apelujemy do premiera" - napisała na Twitterze.