Jak poinformowała w środę Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, ok. 40-letnia kobieta poznała 28-latka w pracy, w sądzie. Został tam wysłany do prac pomocniczych z więzienia, gdzie odsiadywał karę roku za jazdę po pijanemu. - Powiedział kobiecie, że ma bardzo trudną sytuację życiową, że jego brat sprzedał mieszkanie i nie ma gdzie wrócić. Mieszkanka Bielan zlitowała się nad nim i przygarnęła go pod swój dach - powiedziała Kędzierzawska. Idylla nie trwała jednak długo. Pewnego dnia kobieta zorientowała się, że została okradziona ze złotej biżuterii i wyrzuciła 28- latka z domu. - Dała mu też termin na zwrot skradzionych rzeczy, gdy tego nie zrobił powiadomiła policję. Mężczyzna został zatrzymany w metrze, gdy próbował zabrać pewnemu przechodniowi telefon komórkowy - dodała Kędzierzawska. Policjanci szybko ustalili, że to nie jedyna kradzież na koncie 28-latka. Gdy został wyrzucony przez kobietę z Bielan, wprosił się do swoich znajomych i też ich okradł - tym razem z telefonów komórkowych. W maju w ten sam sposób wykorzystał inną samotną kobietę, mieszkającą z dzieckiem. Okradał też przypadkowych ludzi. Część skradzionych rzeczy wstawiał do lombardu, pozostałe sprzedał na jednym z warszawskich bazarów. - 28-latkowi zostały już przedstawione zarzuty. Przyznał się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze - zaznaczyła Kędzierzawska.