Fundacja Archeologii Fotografii od dwóch lat opracowuje archiwa fotografek Marii Chrząszczowej i Zofii Chomętowskiej, które nie tylko fotografowały zburzoną Warszawę w 1945 roku, ale też znały się w tym czasie i w pewnym stopniu pracowały wspólnie. - To są zdjęcia z jednej strony pokazujące w bardzo malowniczy sposób ruiny, jako symbol zburzonego miasta, ranę, ślad traumy, ale to są też fotografie pokazujące życie, które do Warszawy wróciło i determinację mieszkańców, pragnących odbudować życie w tym mieście - opowiadała redaktor publikacji i prezes zarządu Fundacji Archeologii Fotografii, Karolina Lewandowska. Album został podzielony na rozdziały przybliżające poszczególne części śródmieścia Warszawy, poczynając od strony południowej w kierunku Starego Miasta i getta warszawskiego. "Nie wychodzimy generalnie poza obszar śródmieścia, ponieważ to ono, obok rejonów getta, było najbardziej zburzone. Paradoksem jest to, że nie mamy obrazu niezburzonej Warszawy, bo wszyscy fotografowali ruiny, a nie to, co ocalało i faktycznie ma się wrażenie, że całe miasto zostało zrównane z ziemią" - relacjonowała redaktor publikacji. Jak zaznaczyła, wśród zdjęć Marii Chrząszczowej, które ją szczególnie ujęły znalazła się fotografia rodzinnego domu artystki. "Pochodziła ona z rodziny Pfeifferów, a budynek znajdował się na terenie ich fabryki na Woli. Na zdjęciu widzimy już tylko ocalałą jedną ścianę domu i ażurową klatkę schodową. To zdjęcia bardzo pięknie zrobione, a równocześnie bardzo mocne, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że to jej dom rodzinny. To także fotografia charakterystyczna dla Chrząszczowej, z uwagi na bardzo wyrazistą formę. Jeżeli chodzi o Chomętowską, dla mnie zawsze ujmujące są jej zdjęcia z warszawiakami. Miała wyjątkową umiejętność fotografowania ludzi. Świetne jest na przykład zdjęcie jatki na ul. Poznańskiej, które jest piękne fotograficznie - pełne słońca i życia, chociaż powstało w niezwykle trudnym momencie, wczesnym latem 1945 roku" - opowiadała Lewandowska. Zamieszczonym w albumie zdjęciom towarzyszą obszerne podpisy, przybliżające ich kontekst historyczny. "Znalazł się tam również tekst Sylwii Chutnik, który wydobywa trochę ten aspekt prywatny i kobiecy całej tej historii, tekst Grzegorza Piątka o pewnej ideologizacji Warszawy przed wojną, z czym wiąże się sposób fotografowania obu artystek i mój tekst opowiadający o pracy nad archiwami zdjęciowymi, które udostępniły nam rodziny fotografek. Na zakończenie książki przedstawiamy także taki bardzo ciekawy aneks, gdzie wydrukowane są karty z zeszytów i albumów, które każda z autorek zrobiła, gdzie znajdowały się ich fotografie wklejone i opatrzone własnoręcznymi opisami" - dodała redaktor publikacji.