Na filmie, który znalazł się w internecie na portalach społecznościowych i został następnie opublikowany przez lokalne portale informacyjne, widać kobietę, która mówi m.in. "(...) jemy sobie spaghetti z małżami i ja sobie popijam piwko, siedząc sobie na k...a ginekologii, i tyle, i zaj....cie (...)". Kobieta udowadnia, że jest w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku, filmując widok z okna i wnętrze pokoju lekarskiego. - Mam wyje...e, że to nagranie obejdzie cały internet, mam to w d...e. Mam znajomych w szpitalu, mam znajomych wszędzie, rozumiecie. Mnie się nie da zniszczyć. Mnie się nie da zniszczyć. Po pierwsze jestem boginią, nie tylko seksu i wyglądu, ale też jestem boginią inteligencji. Nie zniszczycie mnie. Ja sobie po prostu robię wolne. A teraz spotkałam się z moim najlepszym przyjacielem, żeby przepisał mi receptę na gardło. Jeden mnie oglądał pod tytułem otolaryngolog, a drugi po prostu zrobił mi zwykłe USG mojej dzidzi - brzmi fragment wypowiedzi kobiety przedstawiającej się jako Marta. Lekarz już tam nie pracuje - Wczoraj w godzinach rannych przeprowadziłem postępowanie wyjaśniające z doktorem i z ordynatorem oddziału w obecności moich zastępców medycznych. Sporządzono stosowny dokument. Wynik tego postępowania jest taki, że doktor z dniem wczorajszym nie pracuje już Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku, natomiast ordynator oddziału oświadczył, że stawia się do dyspozycji dyrektora szpitala - oświadczył dyrektor placówki Stanisław Kwiatkowski podczas piątkowej telekonferencji. Jak zapowiedział, decyzję w sprawie ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego podejmie w najbliższych dniach, ze względu na nadchodzące święta wielkanocne w przyszłym tygodniu. - Badałem sprawę pod kątem tego, czy nie ucierpieli pacjenci, i tego się nie dopatrzyliśmy. Jak również badałem sprawę pod kątem naruszenia dobrego imienia szpitala i tutaj dopatrzyliśmy się wielu poważnych zarzutów - zaznaczył dyrektor płockiego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Dodał, że zwolnienie z pracy w związku z incydentem dotyczy lekarza z 25-letnim stażem. - I to jest najbardziej szokujące - przyznał Kwiatkowski. "Wstrząsnęło to całym szpitalem" Jak ocenił dyrektor płockiego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, w kontekście treści filmu picie alkoholu w pokoju lekarskim "to sprawa nie do udowodnienia", natomiast ewidentne jest naruszenie dobrego imienia placówki. - Uważam, że rozstanie się doktorem i oddanie się ordynatora do dyspozycji dyrektora załatwia sprawę - stwierdził Kwiatkowski, pytany m.in., czy rozważa podjęcie kroków prawnych. - Na dzisiaj doktor nie pracuje w szpitalu wojewódzkim i to jest najważniejsze. Oczywiście wstrząsnęło to oddziałem, całym szpitalem, jesteśmy smutni z tego powodu, że to się wydarzyło, że w dobie pandemii mamy jeszcze takie problemy, których by się na co dzień nikt nie spodziewał - powiedział dyrektor płockiego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. - Nieważne, ważne, że przestał pracować z dniem wczorajszym - powiedział Kwiatkowski, dopytywany czy z lekarz, którego sprawa dotyczy, został zwolniony z pracy dyscyplinarne, czy rozwiązano z nim umowę o pracę za porozumieniem stron. Wyjaśnił, iż lekarz tłumaczył obecność kobiety w pokoju lekarskim jako wizytę swej pacjentki. "Mam znajomych w polityce, w rządzie, u lekarzy" Na nagraniu kobieta przebywająca w pokoju lekarskim wymienia z imienia dwóch mężczyzn, przy czym wspomina, że jeden z nich "poszedł teraz sobie kogoś ciąć, bo ktoś przyszedł z plamieniami". Powołuje się też na inne znajomości. - Ja się nie chwalę, że mam znajomych w polityce, w rządzie, u lekarzy. Ja się tym nie chwalę, bo nie muszę, dlatego, że ja pstryknę i ten ktoś zawsze mi pomoże. Kto normalny je spaghetti i popija piwo, będąc w szpitalu? No, tylko ja i on, i inni lekarze - słychać m.in. wypowiedź kobiety we fragmencie filmu.