- Kamil Ch. odpowie za wtargnięcie na teren ogrodzony. Na szczęście tym razem nie doszło do tragedii, w każdej chwili jednak niedźwiedzie mogły zaatakować. Apelujemy do miłośników zwierząt o rozwagę i rozsądek - powiedziała Dorota Tietz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Do niecodziennej sytuacji doszło we wtorek tuż po 9.00 rano. Do patrolujących Park Praski strażników miejskich podszedł przechodzień, który poinformował, że widział człowieka przeskakującego przez barierki i wchodzącego na wybieg dla niedźwiedzi brunatnych. - Na miejscu pojawili się natychmiast pracownicy zoo z długą bronią gotowi na uśpienie niedźwiedzi w przypadku gdy zaatakują. 25-latek sam jednak wydostał się z terenu wybiegu, ponownie przeskakując przez barierki - relacjonował Tietz. Wezwano także policjantów. 25-latek początkowo nie chciał im podać swoich danych, próbował uciec. Potem jednak powiedział jak się nazywa, oświadczył też, że nic mu nie groziło bo "od miesiąca wchodzi na teren wybiegu i częstuje misie cukierkami miętowymi". - Kamil Ch. był trzeźwy. Jak się okazało wcześniej wielokrotnie notowano go m.in. za groźby karalne, kradzież, posługiwanie się fałszywym dokumentem. W policyjnych kartotekach widnieje również jego pseudonim "Buszmen" - poinformowała Tietz.