Pyrkosz - który w 1954 r. ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Aktorskiej w Krakowie - to jeden z najbardziej lubianych polskich aktorów. Nazywany królem seriali, wielką sympatię widzów zaskarbił sobie m.in. jako Wichura z "Czterech pancernych i psa", Pyzdra z "Janosika", Balcerek z "Alternatyw 4" i Mostowiak z "M jak miłość". "Podwójnie urodzony" to wywiad-rzeka, który przeprowadziły z aktorem dwie dziennikarki, Anna Grużewska i Iza Komendołowicz. Pyrkosz jest z tej książki bardzo zadowolony. - Byłem oszołomiony, zachwycony tym, co obie panie napisały. Pomyślałem: Boże, jak one świetnie piszą! A potem: przecież one piszą to, co ja mówię! - opowiadał ze śmiechem na czwartkowym spotkaniu. - Osoba, która przeczyta tę książkę, odniesie wrażenie, że życie polskich aktorów w latach pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych było bardzo bujne i ożywione. Dużo bardziej barwne niż teraz. Jest o tym w tej książce sporo - powiedziała Iza Komendołowicz. Podczas spotkania pytano m.in. o tytuł książki - "Podwójnie urodzony". Aktor przypomniał, że przyszedł na świat 24 grudnia 1926 r. w Krasnymstawie, lecz w jego dokumentach jako data urodzenia figuruje 1 stycznia 1927 r. W książce Pyrkosz tłumaczy, że tę zamianę zawdzięcza swojej babci: "Gdy byłem jeszcze niemowlęciem, matka wyjechała ze mną do Lwowa, do swojej matki, czyli mojej babki Bronisławy Kałahurskiej, która spytała: Gdzie się urodził mój wnuk?. Mama odpowiedziała: W Krasnymstawie. Co to za wieś?! Gdzie ta wieś?! - krzyknęła babka i oznajmiła: Wykluczone, mój wnuk nie mógł się urodzić w jakimś Krasnymstawie, on się musiał urodzić we Lwowie. I tak zmieniono mi miejsce urodzenia. Ale została jeszcze ta niefortunna według babci Bronisławy data. Babka (...) stwierdziła: Niedobrze, przez te kilka dni do wojska pójdzie wcześniej. Nie, lepiej, żeby urodził się we Lwowie 1 stycznia 1927 roku. I tak mam zapisane w papierach". "Podwójnie urodzony" to zbiór wyjątkowo ciekawych wspomnień dotyczących zawodowego i osobistego życia Pyrkosza. Aktor wspomina m.in. swoich rodziców, opowiada o pracy intendenta w Centralnej Poradni Ochrony Macierzyństwa i Zdrowia Dziecka - którą wykonywał po maturze. Tłumaczy też, dlaczego w młodości koledzy nazywali go "Hrabią". Wspomina egzaminy wstępne do szkoły aktorskiej oraz lata nauki w jej murach. Opowiada na przykład o koledze ze studiów, Zbyszku Cybulskim, którego inni studenci nazywali - jak wspomina w książce Pyrkosz - "Starym Polakiem z tako nisko dużo d...", ponieważ "nie wymawiał samogłosek nosowych" i miał słynne powiedzenie - "jak coś mu się podobało, ktoś dobrze zagrał: Ja cię o dwunastej w południe pod kościołem Mariackim w d... za to pocałuje". Przy czym, zaznaczył Pyrkosz, taki "komplement to był największy zaszczyt". Fragment książki poświęcony jest okresowi pracy Pyrkosza w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie (1955-1964). Aktor opowiedział przy tej okazji, jak poznawał swą narzeczoną, a późniejszą żonę, Krystynę. "Pewnego dnia rozpaliła ognisko w pokoju w moim mieszkaniu w Nowej Hucie. Pytam: Co ty robisz?! - a ona na to: To jest twoja przeszłość, już jej nie ma. I spaliła wszystkie listy, zdjęcia, po czym stwierdziła: Od dzisiaj będę już tylko ja". W "Podwójnie urodzonym" znalazły się też opowieści o zawodowych podróżach Pyrkosza do Wenecji, Paryża i - na Kubę. "Pewnego dnia, to był koniec 1965 roku, otrzymałem telegram: Proponuję główną rolę. Zdjęcia plenerowe na Kubie. Czekam na odpowiedź - wspominał aktor - (...) Potem (...) przyszedł drugi: Zabierz do Hawany letnie krawaty, kolorowe skarpety, jeśli masz - letni kapelusz. (...) Film nazywał się 'Zejście do piekła' i podobno był pierwszą polską produkcją realizowaną tak daleko". Pyrkosz opowiada o pełnej przygód pracy na planach słynnych seriali - "Czterech pancernych...", "Janosika", "Alternatyw 4". Jednocześnie wspomina swą współpracę z wybitnym scenografem, reżyserem i scenarzysta Józefem Szajną oraz z Adamem Hanuszkiewiczem. W książce znalazły się również fotografie. Przedstawiają one m.in. rodzinę Witolda Pyrkosza - jego matkę, żonę, dzieci, a także przyjaciół z kręgu teatralno-filmowego.