- Tego nie można wytrzymać! Już od ponad dwóch lat mam praktycznie pod nosem wysypisko śmieci - denerwuje się pani Beata, mieszkanka bloku na warszawskiej Woli. I trudno się dziwić. Zagrodzony mały teren, na którym miał powstać przyblokowy ogródek, jest cały zapełniony śmieciami. Uwaga na głowę! Pani Beata chciała pod swoim oknem stworzyć namiastkę ogrodu. Odgrodziła drewnianym płotkiem mały teren i zabrała się do pracy. Posadziła kwiaty, krzewy, jednak przy bloku na Woli nie możemy podziwiać zieleni. Plany pani Beacie pokrzyżowała sąsiadka... W zasadzie wszyscy przyzwyczailiśmy się do faktu, że tuż pod blokiem nie jest za czysto. Większość mieszkańców bloków za okno wyrzuca resztki jedzenia. Nie dość, że wygląda to nieestetycznie, to jeszcze przyciąga stada bezpańskich psów lub kotów. To jednak, co pod oknem ma pani Beata, nie przyciągnęłoby nawet ich. - Szmaty, worki, puszki po piwie i butelki. I tak bez przerwy. Kiedyś sprzątałam, ale teraz wiem, że to syzyfowa praca - mówi poszkodowana. - Kiedy to wszystko się zaczęło, wyrzucane były "tylko" resztki jedzenia. Teraz z góry lecą różne przedmioty - dodaje. I faktycznie, pod jej oknem natkniemy się na butelki, plastikowe i szklane, brudne szmaty zawinięte w worki, kartony, plastikowe i metalowe części. Słowem- wszystko. Sąsiedzi prosto do "ogródka" wylewają z okien nawet stary olej. - Musiał być gorący, bo wszystko spalił- skarży się pan Jacek pokazując na wyschnięte krzaczki. Prawo jest bezsilne Śmieci wciąż przybywa. Nie sprząta ich nikt. Pani Beata nie ma już sił, poza tym jej trud i tak idzie na marne. Kto więc powinien oczyścić teren? - Dozorca jest odpowiedzialny za sprzątanie wejścia do klatek i chodnika przed blokiem - tłumaczy zarządca nieruchomości. - Teren z drugiej strony bloku należy do miasta - dodaje. Miasto jednak robi niewiele. - Zgłaszałam, interweniowałam i wszystko bez skutku. Sąsiedzi są bezkarni - skarży się pani Beata. Z drugiej jednak strony odpowiednie służby mają po prostu związane ręce. - Musimy złapać na gorącym uczynku. Dopiero wtedy możemy interweniować - przyznaje Marek Kulasza z zespołu prasowego Straży Miejskiej. - Poszkodowana powinna zgłosić się do oddziału terenowego, a ten może wysłać patrol interwencyjny. Jeśli on zauważy kto wyrzuca śmieci, taka osoba zostanie ukarana. Grzywna za zaśmiecanie wynosi 50 zł. Jeśli jednak wyrzucane są przedmioty, które mogą wyrządzić krzywdę, kara może sięgać nawet 500 zł. Na razie jednak ten, kto zaśmieca, pozostaje bezkarny, nie został bowiem złapany za rękę przez odpowiednie służby.