Jak powiedziała jedna ze stypendystek funduszu, Anna Kornakiewicz z I LO w Zawierciu, fundusz przede wszystkim daje zdolnym uczniom możliwość spotkania i współpracy ze specjalistami w dziedzinie, którą najbardziej się interesują. Dzięki temu młodzi ludzie uczą się od najlepszych. Stypendyści nie otrzymują pieniędzy, ale mogą liczyć np. na dofinansowanie pobytu w mieście akademickim. - Interesuję się biologią i medycyną. Dzięki uczestnictwu w programie mogę odbywać staże w najlepszych warszawskich placówkach. Byłam np. w Klinice Hematologii i Onkologii i mogłam przyjrzeć się z bliska pracy naukowców. We wrześniu ubiegłego roku w Zakładzie Parazytologii Uniwersytetu Warszawskiego brałam udział w badaniach nad chemiczną naturą czynnika, których hamuje apoptozę, czyli programowaną śmierć komórek, po zakażeniu pewnym gatunkiem pasożytniczego nicienia - opowiadała Kornakiewicz. Jak dodała, ważne dla niej jest nie tylko to, że może uczyć się od wybitnych specjalistów, ale także samo nawiązanie kontaktu z najlepszymi placówkami, z którymi ma nadzieję współpracować także w przyszłości, kiedy będzie studiowała i pracowała. Jak mówił przewodniczący funduszu, prof. informatyki Jan Madey, instytucja ta organizuje nie tylko specjalistyczne szkolenia, kursy i staże dla swoich podopiecznych, ale dba także o ich ogólny rozwój. Na kursach i warsztatach uczniowie poznają nie tylko tajniki dziedzin, w których się specjalizują, ale także zwiedzają muzea, chodzą na koncerty i przedstawienia teatralne. Mają wykłady na różne tematy. Jeżdżą na obozy szkoleniowe. - Celem funduszu jest pomoc w rozwoju w tzw. sposób rozproszony. Czyli nie jest to "hodowla" i ściąganie w jedno miejsce wszystkich najzdolniejszych, ale pomoc im w ich własnym środowisku" - wyjaśnił Madey. Zdaniem wiceprzewodniczącego funduszu, historyka, prof. Włodzimierza Lengauera, ważne jest też, że o przyjęciu do grona podopiecznych funduszu decydują nie tylko szkolne oceny ani wyniki na olimpiadach czy konkursach. Szczególnie ważne jest to, jak podkreślił, w przypadku uczniów uzdolnionych w dziedzinach humanistycznych, których talent często objawia się poza szkołą. - To są np. próby własnej twórczości literackiej lub nietypowe zainteresowania, nietypowe lektury. Staramy się pomagać także takiej młodzieży - mówił Lengauer. Uzdolnieni młodzi ludzie korzystają też z opieki psychologicznej, której, zdaniem współpracującego z funduszem psychologa prof. Andrzeja Sękowskiego, niekiedy potrzebują bardziej niż ich przeciętnie zdolni rówieśnicy. Jak wyjaśnił Sękowski, wielu z wybitnych uczniów odczuwa stałą potrzebę doskonalenia i ciągle odnajduje u siebie wady i niedociągnięcia. Z tego powodu ciężko im osiągnąć satysfakcję z dotychczasowych dokonań. "Kiedy rozmawiamy i proszę ich, żeby wymieniali swoje mocne i słabe strony, zdecydowanie łatwiej przychodzi im wymienianie słabych stron. Stawiają sobie wysokie wymagania" - tłumaczył. Takie ciągłe niezadowolenie z siebie i szukanie niedociągnięć jest, jego zdaniem, kluczem do sukcesu. Ale psychicznie kosztuje bardzo dużo. Poza tym może to prowadzić do niedoceniania własnej osoby i utrudniać ewentualną karierę. - Staram się skłonić ich do tego, żeby byli w życiu społecznym bardziej ofensywni, żeby potrafili zademonstrować swoje umiejętności. Tymczasem często karierę robią ludzie, którzy nie są wybitnie zdolni. Natomiast te wybitne osoby poprzez swoją wrażliwość, uczciwość i skromność, gdzieś nikną - mówił.