Projekt trwa w Polsce już dwa lata - dotąd w Warszawie, Kielcach i Lidzbarku; w najbliższych dniach przyłączą się do niego Mięcierzyn i Strzelce Opolskie. - Idziemy raz na tydzień na zewnątrz z walizką pełną książek - zwykle jest ich około 40 - powiedział koordynator krajowy Pierre Klein. Czytanie odbywa się w miejscach, gdzie mieszkają osoby dotknięte ubóstwem. - Chodzi o to, żeby dzieci przychodziły do nas, kiedy im to odpowiada. Zdarza się, że w szkole niezbyt dobrze się uczą, a książki kojarzą im się z czymś przykrym; chcielibyśmy to zmienić - powiedział Klein. Wyjaśnił, że czytanie książek na zewnątrz jest korzystne także dlatego, że wolontariuszy widzą rodzice i mogą zdecydować, czy chcą do nich przysyłać swoje dzieci, czy nie. Wolontariusze czytają zwykle bajki, bo te najmłodsi lubią najbardziej. - Zdarzają się sytuacje, gdy dziecko marzy o jakimś zawodzie, wtedy przynosimy mu książkę na ten temat i rozmawiamy o tym - powiedział Klein. Zwykle na spotkanie przychodzi od 15 do 20 dzieci. - Dzieci są wolne w swoim wyborze, mogą z nami zostać 15 minut; potem pójść się pobawić i znowu wrócić, kiedy będą miały ochotę - dodał Klein. Oprócz czytania książek często organizowane są również zajęcia plastyczne. Pierwsze "biblioteki podwórkowe" powstały ponad 40 lat temu we Francji. Obecnie działają w wielu krajach. Międzynarodowy Ruch ATD Czwarty Świat powstał w 1957 roku we Francji z inicjatywy ojca Józefa Wrzesińskiego, francuskiego proboszcza, syna polskiego emigranta i Hiszpanki. Sam wychował się w nędzy, a potem pracował z ludźmi ulicy. ATD stawia sobie za cel walkę z ubóstwem i wykluczeniem społecznym.