Okazuje się, że w stolicy toalety są czyste. Mało tego, 51 proc. respondentów oceniło warszawskie toalety jako "bardzo czyste". Czy rzeczywiście powinniśmy się cieszyć z takich rezultatów? Badania nie kłamią Okazuje się, że przeciętnie toalety u nas ładnie pachną (45 proc). Jest też w stolicy najwięcej toalet, które spełniają ogólnie przyjęte normy i standardy higieny (18 proc). Nie jest jednak tak kolorowo. Okazuje się, że jednocześnie w Warszawie najczęściej możemy spotkać brzydko pachnącą toaletę (18 proc.). Najgorzej jest u nas z toaletami dostosowanymi do potrzeb niepełnosprawnych. Przystosowanych jest mniej niż jedna trzecia (31 proc). Z badań wynika, że nawet jeżeli toalety są czyste, to wciąż daleko nam do ideału. Jak się okazuje jedynie w 29 proc. odwiedzonych toalet był odświeżacz powietrza, zapasowy papier w co piątej kabinie, a wieszak na ubranie został zamontowany w czterech na dziesięć kabin. Do rzadkości należy możliwość dezynfekcji deski sedesowej, takie urządzenie było w jedynie 7 proc. badanych toalet. Wyjątkowo ustawiany był kosz na podpaski, znaleziono tylko 6 sztuk w całej Polsce. Natomiast w 43 proc. zamieszczono urządzenie bezdotykowe (krany, spłuczki czy dozowniki mydła). Warszawski wstyd Nie cieszmy się zanadto obrazem toalet warszawskich. Wśród osiemdziesięciu, które zbadano, 80 proc. było w hotelach, restauracjach, barach, pubach, kawiarniach i centrach handlowych, a one zawyżają wyniki. Najgorzej jest na dworcach i lotniskach, czyli miejscach najbardziej publicznych. Tam są brudne muszle klozetowe, śmierdzi, a w co piątej nie ma papieru toaletowego. - To z tymi toaletami turyści będą mieli styczność w pierwszej kolejności. Chciałbym się ich nie wstydzić - mówi Michał Nykowski, doradca Polskiej Organizacji Turystycznej do raportu Toaleta 2012. Fryzjer w kiblu Już nawet nie jakość, ale i liczba toalet publicznych w stolicy zasługuje na podsumowanie jednym słowem - tragedia. Na forach internetowych pojawiają się komentarze i artykuły, że zwiedzać Warszawę najlepiej z pampersem. Jeżeli nawet toalety kiedyś były, to je zlikwidowano. Jak pisze radna dzielnicy Żoliborz Krystyna Ptaszyńska w okolicy pl. Konstytucji zlikwidowano 5 szaletów, a na Żoliborzu dwa. Zmieniono je na puby, bary, salony fryzjerskie i lecznice dla zwierząt (na pl. Inwalidów). W tej chwili nie ma tam ani jednego publicznego WC. Podobnie jak na Nowym Świecie i Mariensztacie. Na Starym Mieście mieszkańcy pozamykali podwórka, bo przybysze traktowali je jak publiczne toalety, z braku właściwych. Teraz został do oblewania Barbakan. W 2006 roku władze Śródmieścia chciały ratować się za pomocą udostępnienia WC w kawiarniach i restauracjach w zamian za obniżkę czynszu. Pomysł się nie spodobał. Obecnie jest projekt na powstanie 60 publicznych ekskluzywnych toalet. Koszt ich wybudowania ma wynieść 50 mln zł. Kiedy jednak będziemy mogli z nich skorzystać? Nie wiadomo. Na razie musimy poprzestać na Toi-Toikach. Stefan Wroński stefan.wronski@echomiasta.pl