Temat podziału województwa mazowieckiego powrócił w ubiegły piątek (20 listopada), kiedy to na antenie RMF FM o szczegóły poselskiego projektu dopytywany był Marek Suski (PiS). - Podział Mazowsza może nastąpić w połowie przyszłego roku. Trwają ostatnie przygotowania do wniesienia tego projektu do Sejmu - mówił. Władze Radomia (miasta, które według Suskiego ma być przyszłą stolicą województwa mazowieckiego) do tych rewelacji podeszły zdecydowanie sceptycznie. - To już kolejny raz, kiedy słyszymy o planowanym podziale województwa mazowieckiego. Politycy PiS mówią o tym praktycznie od pięciu lat. Na grudzień zapowiadali wybory. Nikt jednak do tej pory żadnego projektu nie widział i nie wierzę, że toczą się w tej sprawie jakiekolwiek prace. Jeśli zobaczę taki projekt, będę zaskoczony. Dopiero gdybym zobaczył konkretne propozycje, mógłbym się do nich odnosić. Bo podział województwa to nie tylko wyrysowanie kreski na mapie, lecz szereg szczegółowych kwestii, w tym m.in. finansowych - przekazał Interii prezydent Radomia Radosław Witkowski (więcej TUTAJ). "Ułomne województwa" Władze Warszawy uznają, że podział województwa to złe rozwiązanie. Jak zaznacza Urząd Miasta, Mazowsze, bez metropolii warszawskiej, będzie zmuszone utrzymać się w ramach zaledwie 13 proc. dotychczasowych dochodów, a metropolia warszawska zapłaci gigantyczne "janosikowe" (rodzaj "daniny", jaką bogate regiony wypłacają biedniejszym - red.). "Byłby to kolejny etap rozmontowywania finansowego samorządów po obciążeniach związanych z 'deformą' edukacji, obniżkami wpływów z PIT i bardzo słabymi działaniami osłonowymi dla samorządów w związku z kryzysem wywołanym epidemią koronawirusa" - zwracają uwagę urzędnicy. Wątpliwości nie ma również wiceprezydent stolicy, Michał Olszewski. - Wyrywanie Warszawy z Mazowsza jest wyrywaniem serca historycznego tego regionu. Wielokrotnie już pokazywaliśmy, jakie skutki niesie za sobą podział województwa - mówi Interii. I dodaje: - Najważniejszą konsekwencją dla takiego podziału jest zbudowanie dwóch ułomnych województw. Jednego, które będzie pozbawione możliwości utrzymania swojej infrastruktury. Drugie - centralne województwo - będzie dociążone dodatkowymi opłatami z tzw. janosikowego. Oburzające i skandaliczne jest również to, że po raz kolejny dzieje się to bez uwzględnienia głosu mieszkańców. Lista "kłopotliwych" zagadnień jest długa Finanse to jedna z najpoważniejszych kwestii do rozwiązania. Dlaczego? "Obecnie aż 87 proc. dochodów Mazowsza z CIT generuje stolica (79 proc.) i podwarszawskie powiaty (8,7 proc.). To tu znajduje się ponad 53 proc. firm - krajowych i zagranicznych, 22 proc. zlokalizowanych jest w powiatach sąsiadujących z Warszawą. Metropolia warszawska wytwarza dochody, dzięki którym możliwe jest utrzymanie instytucji kultury, szpitali, dróg czy połączeń kolejowych. Za tak drastycznym spadkiem dochodów nie idzie jednak analogiczna redukcja zadań i obowiązków" - wskazuje Urząd Miasta. Jak informują warszawscy urzędnicy, 58 wojewódzkich samorządowych jednostek organizacyjnych i spółek (szpitali, instytucji kultury, bibliotek, centrów kształcenia, spółek kolejowych) ma swoją siedzibę w metropolii warszawskiej, a 59 w pozostałej części województwa. W Warszawie zlokalizowane są oczywiście instytucje, które mają charakter ogólnowojewódzki. Marek Suski wspominał chociażby o Kolejach Mazowieckich, ale rozchodzi się nie tylko o nie. Mowa też m.in. o Agencji Rozwoju Mazowsza, Mazowieckiej Agencji Energetycznej czy Mazowieckim Funduszu Poręczeń Kredytowych i Pożyczkowych. "To samo dotyczy instytucji i jednostek podległych wojewodzie" - podkreślają władze. "Dwa województwa to podwójna administracja: dwa urzędy wojewódzkie, dwa urzędy marszałkowskie, dwa sejmiki, podwójny zestaw podległych wojewodzie i marszałkowi służb, takich jak inspekcja transportu drogowego, straż pożarna, inspekcja handlowa, sanitarna, służby weterynaryjne, inspekcja ochrony środowiska. Stałe koszty administracyjne wzrosną o kilkaset milionów złotych" - ostrzegają. Izabela Rzepecka