Od września ubiegłego roku z inicjatywy władz miasta i właścicieli klubokawiarni odbyło się osiem spotkań poświęconych m.in. funkcjonowaniu lokali po godz. 22, mediacji między właścicielami klubokawiarni a mieszkańcami okolicznych wspólnot i zasadom wynajmowania miejskich lokali użytkowych. Miasto zapowiada kolejne. - Mam wrażenie, że ze środowiskiem klubokawiarni jesteśmy na dobrej drodze, żeby znaleźć kodeks dobrych praktyk, w jaki sposób prowadzić tego typu obiekty, żeby nie naruszały one miru domowego czy porządku publicznego - powiedział Olszewski. W piątek na konferencji prasowej w stołecznym ratuszu dziennikarzom zaprezentowano wspólne oświadczenie władz miasta i właścicieli klubokawiarni. Czytamy w nim m.in., że władze stolicy "dołożą starań, by ułatwić właścicielom klubokawiarni prowadzenie tego typu działalności w Warszawie". Prężne ośrodki upowszechniające kulturę "Władze miasta dostrzegają, jak istotną rolę pełnią dziś klubokawiarnie, widząc w wielu z nich prężne ośrodki upowszechniające kulturę, inspirujące innowacje społeczne, animujące społeczności lokalne. Klubokawiarnie są miejscem rozwoju wielu grup artystycznych, pomagają w działaniach organizacji pozarządowych, istotnie uzupełniają ofertę kulturalną Warszawy" - napisano w oświadczeniu. Dalej podkreślono, że tego typu lokale są popularnym miejscem spotkań, a ludzie coraz częściej spotykają się na otwartych przestrzeniach - w parkach, na ulicach, nad Wisłą i na skwerach. "Nieodłącznym elementem działań takich miejsc jest aktywność w godzinach wieczornych i nocnych" - brzmi oświadczenie. "Niektórzy mieszkańcy nie chcą rozmawiać" Wiceprezydent miasta podkreślił podczas konferencji, że celem władz miasta jest otwieranie jak największej przestrzeni dla mieszkańców i zachęcanie do korzystania z niej w wolnym czasie. - Gdyby tak nie było, nie powstałby projekt Krakowskiego Przedmieścia, bulwarów, Portu Czerniakowskiego i kilkanaście innych projektów, w które miasto samo wkłada wiele wysiłku, żeby ta przestrzeń wyglądała tak, a nie inaczej. Byłoby irracjonalne z naszej perspektywy, gdybyśmy potępiali projekty, które tę przestrzeń ożywiają - dodał Olszewski. Jak dodał, z mieszkańcami, którzy skarżyli się na uciążliwą dla nich działalność klubokawiarni, udało się znaleźć kompromis. - Niestety nie mamy wpływu na to, że niektórzy mieszkańcy nie chcą rozmawiać i tylko kierują swoich prawników z pozwami do sądu - dodał. W ostatnim czasie mieszkanka apartamentowca na Powiślu obok Centrum Nauki "Kopernik" wytoczyła miastu proces w związku z działalnością jednego z klubów. Skarżyła się, że emitowany przez klub hałas uniemożliwiał jej przebywanie w domu. Sąd odrzucił jej pozew, gdyż zawarte w nim żądanie, tj. ograniczenie emisji hałasu z klubu, stało się bezpodstawne, bo od jesieni ub.r. klubu już nie ma. Tego typu miejsca nie są "imprezowniami" Olszewski zapowiedział rozpoczęcie dyskusji na temat tego, które przestrzenie w mieście są przestrzeniami gwaru, a które bezwzględnie powinny być przez miasto chronione. Zaznaczył jednak, że nie jest planowane powołanie pełnomocnika miasta, który zająłby się tą sprawą. Dla mieszkańców dostępny będzie adres, na który będą mogli kierować swoje uwagi i skargi związane z działalności klubokawiarni. Obecni na konferencji właściciele lokali podkreślali, że tego typu miejsca nie są "imprezowniami", a raczej "klubowymi domami kultury". Michał Borkiewicz z "Powiększenia" i "Planu B." zaznaczył, że jedna klubokawiarnia przeznacza ok. 200 tys. zł rocznie na działalność kulturalną - organizację koncertów i spektakli teatralnych, prezentacje książek czy debaty. "Płacimy bardzo wysokie stawki czynszu" W ciągu roku w jednym lokalu takich wydarzeń jest ok. 200. Jak dodał, tak bogaty program kulturalny jest organizowany w większości przypadków tylko ze środków prywatnych, pochodzących głównie ze sprzedaży alkoholu. Zaznaczył, że większość klubokawiarni działa na zasadach komercyjnych, a tylko niektóre wynajmują od miasta lokale na preferencyjnych warunkach. - My płacimy bardzo wysokie stawki czynszu, płacimy podatki, płacimy ZUS, zatrudniamy pracowników. I trzeba też o tym pamiętać, że po prostu wpłacamy bardzo dużo pieniędzy do kasy miasta. To są, myślę, pieniądze rzędu tych, które są przeznaczone w budżecie miasta na kulturę w ogóle - dodał. Przemysław Dziubłowski z klubokawiarni "Cud nad Wisłą" i "Sztuki i Sztuczki" podkreślił, że właściciele tych lokali są otwarci na dialog. - Jeśli tylko jest z kim rozmawiać, jeśli mieszkańcy nie dzwonią po interwencję, tylko chcą przyjść i szukać wspólnie rozwiązania, my zawsze jesteśmy na to gotowi - dodał.