Osoby korzystające z autobusów i tramwajów obawiają się, że prywatne auta zablokują przejazd mostem Śląsko-Dąbrowskim. Może się tak stać, jeśli kierowcy nie będą ściśle stosować się do zasad ruchu. A te niestety są już tak zagmatwane, że bardzo łatwo o pomyłkę. Do tej pory most był zamknięty dla prywatnych samochodów. Od dzisiaj można na niego wjechać, ale w godzinach szczytu, czyli od 6. do 10. oraz od 15. do 19., kierowcy muszą przed dojechaniem do Starego Miasta zjechać z mostu na... zamkniętą Wisłostradę. Tam od razu utkną w korku na objeździe zamkniętego tunelu. Strażnicy miejscy, którzy na zamkniętym do tej pory moście wypisali kierowcom ponad 23 tysiące mandatów, będą to robić nadal. Tyle tylko, że przeniosą się kilkaset metrów dalej i będą wyłapywać tych kierowców, którzy w godzinach szczytu - mimo zakazu - nie zjadą na Wisłostradę, tylko pojadą dalej w kierunku Starego Miasta. Właśnie tam mogą oni skutecznie zablokować przystanek tramwajowo-autobusowy. A tego najbardziej obawiają się korzystający z komunikacji miejskiej. Jeśli dodać do tego fatalne oznakowanie, np. tablice zakazujące wjazdu na most, choć jest to już możliwe, albo zagrodzone betonowymi zaporami pasy do skrętu na most oraz zakazy jazdy obowiązujące tylko w godzinach szczytu, to można dojść do wniosku, że bardziej już tej organizacji ruchu zagmatwać się nie da...