Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski podziękował powstańcom podczas wtorkowego spotkania za kolejny wspólnie spędzony rok. - Dziękuję wam za wspaniałe obchody rocznicy Powstania, za to, iż cały czas podkreślacie, że macie do nas zaufanie i cieszycie się, że do Muzeum przychodzi młodzież. W tym roku odwiedziło nas ponad pół miliona osób, z czego ponad 60 proc. to właśnie ludzie młodzi, uczniowie i studenci - powiedział Ołdakowski. Prezes Związku Powstańców Warszawskich Zbigniew Ścibor-Rylski podkreślił, że jest wzruszony, iż powstańcy mają tylu przyjaciół i wszędzie cieszą się szacunkiem i przyjaźnią. - Największym szczęściem dla nas jest, że doczekaliśmy wolnej i niepodległej naszej ojczyzny, za którą tyle wspaniałych dziewcząt i chłopców oddało swoje życie. Ważne, by pamiętali o tym zwłaszcza ludzie młodzi. Czegóż można życzyć w naszym wieku? Przyjaźni, dobrego słowa, umiejętności słuchania drugiego człowieka. To jest chyba dla nas najważniejsze. Ja tu chyba jestem najstarszy, ale duchem czuję się nadal młody. Jak usiądę za kierownicą, to czuję się jakbym miał nie 96, a 40 lat i tak dobrego samopoczucia życzę wam wszystkim - zaakcentował Ścibor-Rylski. Uczestnicząca w Wigilii przewodnicząca Rady Warszawy i Rady Muzeum Powstania Warszawskiego Ewa Malinowska-Grupińska zaznaczyła, że zawsze podczas spotkań z powstańcami czuje ogromne wzruszenie. "Nie pamiętam niestety czasów Powstania i swojego dziadka, który w nim zginął. I zawsze, jak spotykam was, to wypełniacie jakąś pustkę w moim sercu. Życzę wam przede wszystkim zdrowia i bądźcie jak najdłużej w najlepszej kondycji, bo jesteście dla nas bardzo ważni" - powiedziała Malinowska-Grupińska. Następnie uczestnicy spotkania przy wtórze kolęd podzielili się opłatkiem, składając sobie życzenia świąteczne i noworoczne. - Taka uroczystość jak dzisiejsza kojarzy mi się z szeregiem uroczystości, które odbywały się w bardziej dramatycznych okolicznościach. Jak Wigilia 1939 r. w zniszczonej, zbombardowanej Warszawie czy tragiczna Wielkanoc 1943 r., kiedy w stolicy trwały masowe egzekucje uliczne, w których straciliśmy wielu przyjaciół - opowiadał wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Edmund Baranowski. Wspominał także Wigilię spędzoną w obozie jenieckim, po kapitulacji Powstania. - Była ciężka zima, a my w drewnianych, nieogrzewanych barakach. Wtedy mogliśmy tylko pamiętać o wielu naszych przyjaciołach, którzy nie doczekali Świąt i zginęli w Powstaniu. Wtedy nie było zresztą żadnej uroczystości wigilijnej - była zupa z brukwi i bochenek chleba na ośmiu. Dzisiaj na szczęście możemy się spotykać w prawdziwie wigilijnym nastroju, w gronie przyjaciół, w wolnej Polsce - podsumował Baranowski.