Większość Wietnamczyków mieszka w samym centrum Warszawy, na znanym osiedlu Za Żelazną Bramą; w kilka osób wynajmują ciasne mieszkania. - Są spokojni i nie sprawiają kłopotów. Polscy sąsiedzi mówią o nich dobrze, jednak raczej nie dochodzi o jakichś bliższych kontaktów. Są grzeczni, mówią "dzień dobry", "do widzenia" - mówią Polacy, skarżąc się jedynie na zapachy z wietnamskiej kuchni. To właściwie jedyna uciążliwość. Przybysze z Azji Południowo-Wschodniej trzymają się razem, tworząc coś w rodzaju getta. Są nieufni, bo większość z nich mieszka i pracuje w Polsce nielegalnie. Co ciekawe, od 1989 roku nie zanotowano żadnego zgonu obywatela Wietnamu. Jeden z policjantów CBŚ powiedział, że Wietnamczycy potajemnie chowają swoich bliskich, na miejsce zmarłych przyjeżdżają kolejni, mając już gotowe dokumenty. Wietnamczycy utrzymują się głównie z handlu odzieżą na Stadionie X-lecia i z małej gastronomii. Na "Jarmarku Europy" był Roman Osica, posłuchaj jego relacji: Azjaci nie chodzą do lokali, nie bawią się, zarobione pieniądze od razu wysyłają do rodziny. Mają też coś w rodzaju wewnętrznej policji - grupę, która dba, by nie narazić się polskiemu wymiarowi sprawiedliwości i by wszelkie, szczególnie te brudne, sprawy załatwiać między sobą. Stąd w policyjnych statystykach rzadko pojawiają się informacje o przestępczych działaniach Wietnamczyków. Stale rośnie za to liczba emigrantów z Wietnamu. Dziś w Polsce mieszka już ich ok. 40 tysięcy, w tym prawie połowa w Warszawie.