Wraz z nowymi obowiązkami, ustawodawca nie dał gminom jednolitego narzędzia do kontrolowania mieszkańców. Dlatego wszystko zależy od kreatywności urzędników - czytamy w dzienniku. Chodzi o ustalenie, czy dany dom zamieszkuje tyle osób, ile podaje właściciel, albo czy w danej posiadłości rzeczywiście nikt nie przebywa. Jak ustalił "Dziennik Gazeta Prawna", Łódź zamierza prowadzić monitoring ilości odpadów zebranych z poszczególnych tras. W Katowicach sytuacja ma wyglądać podobnie. Informacje od firmy wywożącej śmieci o przepełnieniu pojemników mogą świadczyć o zaniżeniu rzeczywistej liczby osób zamieszkujących nieruchomość - twierdzą tamtejsi urzędnicy. Dodatkowo, pracownicy ratusza będą porównywać dane o ilości wytwarzanych odpadów na posiadłościach o podobnym charakterze. Wrocław skorzysta z istniejących baz danych. Pomocna będzie ewidencja dotycząca podatku od nieruchomości. Umożliwi ona weryfikację właścicieli nieruchomości zobowiązanych do uiszczania opłaty. W Poznaniu pojawiły się pomysły, aby do weryfikowania liczby mieszkańców używać list do głosowania. Pomocne mogą się okazać także dane o zużyciu wody od firm wodociągowych. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".