Organizatorzy podjęli decyzję o zakończeniu wiecu w porozumieniu z policją, w momencie, gdy "Marsz Niepodległości" dotarł do celu, czyli przed pomnik Romana Dmowskiego na pl. Na Rozdrożu. Wcześniej apelowano do uczestników wiecu, by przed rozejściem się zdjęli różowe chusty oraz kolorowe znaczki będące symbolami "Kolorowej Niepodległej", aby nie prowokować ewentualnych ataków ze strony demonstrantów z "Marszu Niepodległości". Jak powiedziała Agnieszka Wiśniewska z "Krytyki Politycznej" (współorganizatora wiecu), rozchodzący się jako ostatni organizatorzy byli atakowani przez osoby wyglądające na kibiców. - Nie czuliśmy się bezpiecznie i chowaliśmy się w pobliskich kawiarniach. Policja chyba nie była przygotowana, by nas odprowadzić. Jeden z policjantów poradził nam, aby zadzwonić na nr 112, choć obok stało 10 radiowozów - relacjonowała. Wcześniej policja asystowała rozchodzącym się uczestnikom wiecu aż do Ronda Dmowskiego. - Nasz cel został osiągnięty, "Marsz Niepodległości", zorganizowany przez organizacje neofaszystowskie, nie przeszedł przez centrum Warszawy trasą, którą sobie zamierzył - powiedział w piątek Roman Kurkiewicz z Porozumienia 11 listopada, które organizowało "Kolorową Niepodległą". Podczas wiecu jego uczestnicy byli kilkakrotnie atakowani przez kilkudziesięcioosobowe grupy uczestników "Marszu Niepodległości", którzy próbowali wedrzeć się w środek ich manifestacji, jednak policja odparła te próby. Doszło też do przepychanek, bójek, rzucano szklanymi butelkami. Wiec rozpoczął się po godz. 12. Początkowo zajmował jedynie wschodnią jezdnię ulicy Marszałkowskiej, jednak po godzinie 13. zajęta została cała jej szerokość, a uczestnicy usiedli na jezdni skandując: "Nie przejdziecie" i "Polska wolna od faszyzmu". Doszło do przepychanek z policją, jednak ta nie zdecydowała się na odblokowanie arterii - wstrzymano ruch. Uczestnicy trzymali transparenty z hasłami: "Faszyzm zbrodnią, nie opinią", "Wolę być pedałem niż faszystką", "Blokując wytyczamy drogę", "Blokowaliśmy, blokujemy, blokować będziemy", "Łowcy nazioli", "Faszyzm niejedno ma imię", "Uwaga epidemia", "To my - lewackie k.., żydokomuna, homoterroryści - upajamy się waszą głupotą, zatrzymamy was naszym śmiechem". Co jakiś czas skandowano: "Polska nowa kolorowa", "Faszyzm nie przejdzie". Na jednym z pobliskich budynków zawieszono baner z napisem: "Moją ojczyzną jest cały świat". Im bliżej było godziny 15, kiedy z pobliskiego Placu Konstytucji miał wyruszyć organizowany przez środowiska narodowe "Marsz Niepodległości", przybywało uczestników "Kolorowej Niepodległej". Organizatorzy wiecu szacowali, że zgromadził on ok. 2-3 tys. osób. Na manifestacji obecni byli m.in. aktorzy, dziennikarze, a także politycy, w tym posłowie Ruchu Palikota i SLD - Anna Grodzka, Robert Biedroń i Ryszard Kalisz. Pojawił się też szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Jan Guz. - Dziś na ulicach Warszawy toczy się dyskusja, czy będziemy mieszkać w Polsce kolorowej, tolerancyjnej i otwartej, czy w zamkniętej i nietolerancyjnej - mówił Biedroń. Podkreślił, że należy zastanowić się, co złego dzieje się w społeczeństwie, że "Marsz Niepodległości" zgromadził tylu uczestników. - Polska naznaczona jest ksenofobią i nietolerancją. Jesteśmy w Warszawie, gdzie podczas II wojny światowej istniało największe getto żydowskie, z którego eksterminowano pół miliona ludzi - mówił. Głos zabierali także przedstawiciele mniejszości narodowych. Stanisław Krajewski w imieniu środowisk żydowskich zwracał uwagę, że "w Polsce, która nie ma obecnie wrogów zewnętrznych niektórzy usiłują znaleźć wrogów wewnętrznych". Wiec ochraniany był przez policję, która utworzyła kordony od strony pl. Konstytucji, a później także od ulicy Wilczej. Po godz. 15. uczestnicy wiecu obserwujący zajścia na pl. Konstytucji, gdzie doszło do starć, skandowali: "Faszyzm nie przeszedł". Następnie na rogu ul. Marszałkowskiej i ul. Wilczej doszło do ataku ze strony grupy uczestniczącej w "Marszu Niepodległości", poleciały petardy i kamienie. Obie strony zostały oddzielone policyjnym kordonem. Podczas ubiegłorocznego "Marszu Niepodległości", który przeszedł przez stolicę mimo kontrmanifestacji środowisk antyfaszystowskich, także doszło do starć pomiędzy uczestnikami obu zgromadzeń. Interweniowała policja, zatrzymano 33 osoby, ranny został jeden funkcjonariusz.