Związkowcy zaczną łagodnie, tak żeby pacjenci jak najmniej ucierpieli. Później jednak będzie coraz gorzej - zapowiada szef związku zawodowego pracowników ratownictwa Robert Szulc: Nie będzie się odwoziło pacjentów ze szpitala do domu, czy nie będzie się przewoziło z domów do szpitala. Do tych najgorszych, czyli do niewyjeżdżania do pacjentów w sytuacjach zagrożenia życia. Sprawa jest poważna. Chodzi o podwyżki do 3 tysięcy złotych na rękę, zapewnienie finansowania ratownictwa z budżetu państwa i przede wszystkim o dialog z rządem, podobno obiecany już przez premiera Donalda Tuska 4 miesiące temu. - Nie mogliśmy w tym momencie inaczej postąpić, skoro nas się - przepraszam za wyrażenie - olało - mówią związkowcy i deklarują, że są gotowi do ustępstw. Nie mają jednak szans, by to pokazać, ponieważ rząd nie widzi, albo udaje, że nie widzi kolejnego z problemów polskiej służby zdrowia.