W miniony piątek jeden pas był całkowicie wyłączony z ruchu. Teraz wszystko wróciło już do normy. Zdaniem kierowców, problem będzie jednak powracał. Wszystko przez podmokły teren i źle przeprowadzoną inwestycję. - Będzie zalewało, bo popełniono błędy. Wody gruntowe wychodzą na jezdnię. Na pewno wykonawca będzie musiał to poprawić - podkreślają w rozmowie kierowcy. - Wykonawca już to poprawił - zapewnia Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych. Jak podkreśla rzeczniczka ZMID Agata Choińska, jezdnię zalała woda z przepełnionego zbiornika retencyjnego, znajdującego się pod węzłem. To tam spływa deszczówka. Zbiornik w kształcie walca o średnicy 3 metrów i 30 metrach długości nie był jednak przygotowany na sytuacje ekstremalne. - Te urządzenia, które nadmiar deszczówki przepompowują do kanalizacji, nie zadziałały. Powodem była awaria zasilania - twierdzi Choińska. Jeszcze przez 2,5 roku wszystkie usterki będzie usuwał wykonawca. Po upływie gwarancji, za wszystkie naprawy zapłacą podatnicy. A kolejne niedoróbki nie są niestety wykluczone. Węzeł niedoróbek Z inwestycją od początku są problemy. Węzeł Łopuszańska został oddany do użytku z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Termin kilkakrotnie przekładano, głównie ze względu na niekorzystne warunki pogodowe. Otwarcie węzła opóźniała także administracja. Ponad miesiąc czekano na wydanie pozwolenia na użytkowanie przez nadzór budowlany. Ostatecznie przed Nowym Rokiem drogowcy oddali go do użytku. Niestety, nie był gotowy. W wielu miejscach drogowcy nie zdążyli wylać asfaltu. Dlatego między zjazdami z węzła, a sąsiednimi jezdniami były wyraźne różnice poziomów.