Teraz strażacy muszą wejść na komin z zewnątrz i sprawdzić wytrzymałość zaczepów stalowych lin, na których zawieszona była platforma z robotnikami. Po tym, jak runęła na dno komina, jest niebezpieczeństwo, że 300-metrowe liny także spadną - wtedy zagrożone byłoby życie pracujących na dole ludzi. One uderzają o komin i powodują, że z góry spada cały czas różnego rodzaju materiał - mówiła nam Agnieszka Duszyk, prokurator okręgowa z Radomia. Dopiero po ocenie sytuacji przez strażaków na dno komina specjalnym wejściem na dole dostaną się śledczy - dokończą oględziny i wydobędą ciała robotników, którzy zginęli. Radomska prokuratura rozpoczęła już przesłuchania i przejęła całą dokumentację dotyczącą firm, które pracowały w kominie. Elektrownia Kozienice jest położona na lewym brzegu Wisły, 75 km na południe od Warszawy, w odległości 12 km od Kozienic. Znajduje się w pobliżu Kozienickiego Parku Krajobrazowego - obszaru specjalnie chronionego.