- W latach 90., kiedy na rynek trafiło wiele produktów dotąd niedostępnych, pojawiła się wielka potrzeba spróbowania tych różnych dań z całego świata. Pojawił się tuńczyk czy krewetki w puszkach i wydarzeniem było, że można je postawić na stole. Kukurydza w puszce, która teraz nie jest prestiżowa ani trochę, wtedy dodana do sałatki majonezowej, z ananasem, kurczakiem i żółtym serem, to było coś naprawdę eleganckiego, co można było podać na fajnej prywatce. A banany często funkcjonowały jako elegancki dodatek, którym garnirowano dania - opowiadała Kręglicka. Jak wspominała, popularne było wówczas sporo potraw i trunków, które teraz wydają się trochę "obciachowe". - Piliśmy słodką Kijafę, co do której nie było do końca wiadomo czy była winem. Nadal popularna była Sophia i Sangria, a za bardzo szykowny uchodził koktajl Malibu z mlekiem i lodem. Ale też ponieważ wiele rzeczy nie było dostępnych, część musieliśmy po prostu robić sami np. tofu, które teraz można normalnie kupić w sklepie. Produkowaliśmy też pastę z ostrej papryki, którą wcześniej marynowaliśmy i przechowywaliśmy w piwnicy na cały sezon. To było takie prawdziwe rzemiosło kulinarne - mówiła restauratorka. Generalnie - jej zdaniem - jeżeli chodzi o gastronomię lat 90., to ważne było zwłaszcza pierwszych pięć lat. - Wtedy naprawdę dużo się uczyliśmy. Dopiero z czasem trochę "okrzepliśmy", pojawiły się już także regularne dostawy towarów - dodała. Przytacza też zabawne historie związane z prowadzeniem restauracji w tamtym okresie. "Mekong", który powstał jeszcze w roku 1989, miał także swoje wątki "aferalne". Anastazja P. (autorka skandalizującego "Pamiętnika Anastazji P.", w którym opisywała swoje domniemane bliskie relacje z posłami- przyp. red.) wspominała w swojej książce, że jadła u nas obiad z którymś z parlamentarzystów. Byliśmy też raz w "Wiadomościach" z komentarzem "tutaj spotykali się członkowie Art-B" (spółki, która zasłynęła dzięki wykorzystaniu tzw. oscylatora ekonomicznego, dzięki któremu właścicielom udawało się kilkadziesiąt razy oprocentowywać w bankach tę samą wpłatę- przyp. red.), co paradoksalnie okazało się dla nas niezłą reklamą - opowiadała Kręglicka. Podkreśliła, że zależy jej, by przypomnieć przepisy i dania popularne w latach 90., a teraz już trochę zapomniane. - A szkoda, bo mogą być bardzo praktyczne i przydatne na co dzień dla wszystkich. Był np. taki przepis w "Mekongu" - banan smażony w wiórkach kokosowych i myślę, że to powinien być hit na wszystkich przyjęciach dziecięcych, a przepis na niego jest bardzo prosty. Będziemy próbowali jak smakuje niesławna Kijafa i Malibu, ale przede wszystkim będziemy realnie gotowali - zapowiada restauratorka. Wśród dań, jakie mają szansę nauczyć się przyrządzać uczestnicy warsztatów "Pomielony razem z budą" będą m.in. popularne w latach 90. sajgonki oraz tofu. - Czyli coś, co jest teraz bardzo na fali kuchni zdrowej, wegetariańskiej i mam nadzieje, że nam się uda, bo to nie jest takie proste. No i oczywiście będziemy próbowali dużo różnych meksykańskich dań, odwołując się do kuchni naszej popularnej w latach 90. restauracji "El Popo", która nadal funkcjonuje i będzie gościć uczestników warsztatów - podsumowała Kręglicka. Warszawski Festiwal Niewinni Czarodzieje, którego ósma edycja jest poświęcona latom 90., potrwa do niedzieli. W jego ramach zaplanowano m.in. również warsztaty freestyle'owe, przegląd filmów, koncert Ani Dąbrowskiej oraz prywatkę z remiksem utworów z tamtego okresu.