Opinie o projekcie wśród radnych stolicy są podzielone. Zgodnie z projektem, jednorazowa pomoc w wysokości 5 tys. brutto, tzw. becikowe, może otrzymać matka, która urodzi dziecko po 1 stycznia 2005 roku i jest zameldowana na stałe w Warszawie co najmniej od dwóch lat przed dniem urodzenia dziecka. Pomoc przysługuje za urodzenie pierwszego, ale także każdego kolejnego dziecka. Podobnie w przypadku adopcji. Do otrzymania pomocy finansowej uprawniony byłby także ojciec (opiekun prawny) samotnie wychowujący dziecko, zameldowany na pobyt stały w Warszawie co najmniej od dwóch lat przed dniem urodzenia dziecka. O tym, czy takie prawo zacznie obowiązywać, zdecyduje Rada Warszawy. Z wypowiedzi prezydenta wynika, że nie zdecydował jeszcze, jak zaopiniować projekt. Z jednej strony, jego zdaniem, może dojść do wyłudzeń pieniędzy przeznaczonych na ten cel. - Obawiam się, że spowoduje to napływ ludzi, którzy liczą na łatwe pieniądze - powiedział w czwartek Kaczyński na konferencji prasowej. Dodał, iż możliwe jest, że rodziny planujące potomstwo będą meldować się czasowo w Warszawie i po wypłaceniu "becikowego" powracać w rodzinne strony. Jednocześnie Kaczyński podkreślił, że gdyby miało dojść do przyjęcia przez Radę Warszawy takiej uchwały, to chciałby, aby warszawiacy byli zadowoleni z przyznawanej kwoty. - Jesteśmy może mniej oszczędni od Krakowa - powiedział, dodając jednocześnie, że w stolicy koszty utrzymania są większe. - W pewnych kręgach suma taka jest nic nie znacząca, a w pewnych jest bardzo wielka - tłumaczył. Sami warszawiacy nie są już tak jednomyślni. - Dzieci się nie rodzi po to, by dostać 5 tys. zł, ale chyba z miłości. To chyba nie jest dobry pomysł. Te pieniądze można przeznaczyć na coś innego, coś ważniejszego - mówią. - Można by to zróżnicować - np. jednym 4 tys., drugi 2 tys. zł - dodają. Pomysł warszawskich radnych kosztowałby budżet miasta ok. 60 mln złotych. Po zaopiniowaniu projektu przez prezydenta miasta, trafi on do Rady Warszawy. W czasie dzisiejszej sesji radni na razie nieoficjalnie wypowiadali się o pomyśle. Zdaniem Karola Karskiego (PiS) jest to "dobra idea, bo chodzi o realną pomoc dla rodzin". Podkreślił on, że wprowadzenie takiego przepisu może spowodować meldowanie się w stolicy większej liczby osób, a to oznacza większe wpływy z podatku PIT do miejskiej kasy. Jak wyjaśnił, szacuje się, że jedna trzecia osób mieszkających w stolicy, nie ma meldunku. Andrzej Golimont (SLD) powiedział, że na razie pomysł jest "wirtualny". Jego zdaniem, "trzeba najpierw rozwiązać problem dzieci w domach dziecka". W ocenie Joanny Fabisiak (PO), "w obliczu szybkiego starzenia się społeczeństwa Warszawy, kiedy likwiduje się kolejne szkoły, miasto musi myśleć o polityce prorodzinnej". Jak podkreśliła, nie jest jednak pewna, czy taka jednorazowa motywacja jest słuszna. - Należałoby wprowadzić rozwiązania systemowe, długofalowe - zaznaczyła. Pomoc w postaci "becikowego" otrzymują matki w innych miastach Polski - np. w Krakowie jest to tysiąc zł. Uchwałę przyjęto już pod koniec roku. Warunek otrzymania pomocy jest jeden: matka od roku musi być zameldowana w Krakowie. Uchwała dyskryminuje jednak ojców - pieniędzy nie dostanie bowiem ojciec dziecka, który od dawna jest zameldowany w Krakowie, a matka dziecka mieszka tam np. dopiero od 3 miesięcy. Na razie nie wypłacono żadnych "wyprawek", bo nie ma szczegółowych przepisów.