Okazuje się jednak, że włodarze miasta na razie niewiele mogą zrobić. Musieliby zmienić prawo, które co prawda chroni godło Warszawy, ale tylko ściśle określonej formie. Syrenka na plakacie została nieco przerobiona i dlatego samorządowcom pozostaje jedynie oburzenie. A jest ono ogromne, gdyż - jak powiedział Wojciech Kozak, wiceprezydent stolicy - kobieta tańcząca przy rurze zbyt jasno kojarzy się z symbolem Warszawy. - Tym bardziej, że jest tam pokazana tarcza i miecz, które leżą przy tej pani tańczącej w sposób nie do końca przyjazny dla otoczenia, że tak powiem. Zawsze można mówić, że elementy zawarte w tym plakacie odbiegają od herbu Warszawy, ale na pewno ponad wszelką wątpliwość jest to przekroczenie granic dobrego smaku - uważa wiceprezydent. Granice dobrego smaku to jednak sprawa indywidualna i to, co dla władz miasta jest szokujące i chamskie dla przedstawicielki firmy, którą reklamuje plakat, jest po prostu formą sztuki. - Nie robiliśmy tego po to, żeby ktoś się tu obrażał, ani żeby kogokolwiek obrażać. Może żeby zszokować. Impreza odbywała się pod hasłem "Wyzwolenie Warszawy" i taka metaforę znaleźli artyści, którzy z nami współpracowali; chodzi oczywiście o wyzwolenie mentalne - powiedziała przedstawicielka firmy. Wyzwolenie mentalne Magdaleny Wrony polega na wyzbyciu się pruderii, uprzedzeń i schematów.