Przekazanie squaterom nowego budynku to kompromis pomiędzy oboma stronami konfliktu. Na razie rzecznik ratusza nie chce zdradzać, o jakie miejsca chodzi. Do czasu przenosin, stołeczni urzędnicy zgodzili się, by sqauterzy zajmowali budynek dawnej przychodni przy ul. Skorupki. Obecnie zamieszkuje go około 60 dzikich lokatorów. Były właściciel, który odzyskał nieruchomość przy ulicy Skorupki nie zgodził się, by na jego terenie mieszkali squaterzy - jego pełnomocnik poinformował o tym wcześniej ratusz. Rozmowy z ratuszem w sprawie rozwiązania sporu trwały od końca marca. Kilka tygodni temu, gdy z budynku próbowano usunąć squaterów, doszło do przepychanek z policją. Nielegalni lokatorzy w akcie protestu weszli na dach i rzucali w stronę policjantów plastikowymi butelkami z wodą. Dwie najbardziej agresywne osoby aresztowano. Cała sprawa rozpoczęła się w połowie marca. Wówczas squatterzy zostali usunięci ze squatu "Elba" przy ul. Elbląskiej. Wtedy rozmowy zaproponował im wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński. Squatterzy to zaproszenie odrzucili, po czym oświadczyli na konferencji prasowej, że takich rozmów chcą. Następnie zajęli budynek przy ul. Skorupki, tworząc tam kolejny, trzeci już squat "Przychodnia". Po sąsiedzku przy ul. Wilczej mieści się squat "Syrena".