W poniedziałek, na wniosek strony powodowej, stołeczny sąd okręgowy formalnie umorzył wcześniejszy pozew kobiety, w którym domagała się od wspólnoty mieszkaniowej wstrzymania wykonania uchwały pozwalającej na umieszczenie reklamy na fasadzie budynku. Jak wyjaśnił pełnomocnik kobiety mec. Artur Sidor, pierwotny pozew został zmieniony, z powodu upłynięcia sześciotygodniowego terminu, w którym właścicielka mieszkania mogła oprotestować podjętą uchwałę wspólnoty. Dodał, że w zmodyfikowanym pozwie domaga się od wspólnoty mieszkaniowej oraz firmy rozwieszającej reklamy, aby "teraz i w przyszłości" zaprzestać naruszania dóbr osobistych jego klientki. - Mimo, że reklama została zdjęta, cały czas istnieje konstrukcja, która pozwala na jej ponowne powieszenie w ciągu kilkudziesięciu minut - dodał Sidor. Z kolei reprezentująca wspólnotę mec. Katarzyna Jachacy powiedziała przed sądem, że zdaniem strony pozwanej "nie ma żadnego naruszenia dóbr osobistych, a wszystkie działania były zgodne z prawem". Sprawa dotyczy coraz powszechniejszej praktyki zasłaniania olbrzymimi reklamami fasad domów mieszkalnych. W pozwie chodzi o mieszkanie na czwartym piętrze domu przy ul. Filtrowej. Wszystkie jej okna były zasłonięte siatką winylową, zawieszoną w odległości 20-30 cm od budynku. Zdaniem lokatorki, w dzień reklama przysłaniała widok z okna i naturalne światło; z kolei przez całą noc reflektory o dużej mocy oświetlały reklamę w taki sposób, że w mieszkaniu było bardzo jasno.