Stołeczni radni zebrali się na nadzwyczajnej sesji, poświęconej sytuacji lokatorów mieszkań komunalnych. Wniosek o jej zwołanie złożyli radni klubu PiS. Licznie przybyli na nią także sami lokatorzy. Według przedstawionych przez ratusz informacji, dochód miasta z najmu mieszkań komunalnych wyniósł w ubiegłym roku 175 mln zł, czyli 60 mln zł więcej niż w roku 2008. W tym samym czasie utrzymanie zasobu mieszkaniowego kosztowało miasto 516 mln zł. Polityka lokalowa miasta zakłada przeznaczenie 678 mln zł na budowę i modernizacje mieszkań komunalnych w latach 2008-2012; w tym czasie ma powstać 2,5 tys. nowych lokali, a 3,4 tys. zostanie wyremontowanych. Zwiększyć ma się także liczba lokali socjalnych, do których prawo sądy przyznały eksmitowanym warszawiakom. Na koniec 2009 r. na zrealizowanie czekało ponad 2,4 tys. takich wyroków. Przedstawiciele lokatorskich stowarzyszeń zarzucali ratuszowi i radnym, że miasto prowadzi błędną politykę lokalową. Argumentowali, że wciąż powstaje zbyt mało mieszkań komunalnych, bo na listach oczekujących na ich najem jest obecnie ponad 5 tys. osób. W ich ocenie w stolicy powinny powstawać mieszkania dostępne nie tylko dla najuboższych, ale także dla tych, którzy osiągają średnie dochody. - Warszawa jest najbogatszym miastem w Polsce i może łatwo pozyskiwać fundusze na budowę nowych mieszkań - przekonywał prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów Piotr Ciszewski. Wśród postulatów tego stowarzyszenia znalazła się m.in. budowa w latach 2011-2020 minimum 40 tys. lokali komunalnych, na co miasto miałoby przeznaczać co najmniej 500 mln zł rocznie. Lokatorzy proponowali także, by w przepisach prawa miejscowego zobligować deweloperów do bezpłatnego przekazywania na potrzeby najmu komunalnego od 3 do 5 proc. mieszkań. Miasto miałoby w zamian pokrywać koszty podatkowe związane z budową nowego budynku oraz zobowiązać się do ponoszenia kosztów utrzymania nieruchomości w stopniu odpowiednim do metrażu przekazanych lokali. Największe emocje wzbudził na sesji problem lokatorów zamieszkujących w lokalach zwróconych byłym właścicielom, którzy często drastycznie podnoszą stawkę czynszu. Lokatorzy domagali się m.in. obligatoryjnego powiadamiania ich o postępowaniu reprywatyzacyjnym toczącym się wobec budynku, w którym zamieszkują. Wicedyrektor biura polityki lokalowej Katarzyna Łęgiewicz przekonywała, że miasto wprowadziło szereg ułatwień dla lokatorów takich mieszkań. M.in. uzyskali oni pierwszeństwo najmu lokalu komunalnego, zwolnieni są z kryterium metrażowego (6 m kw. na osobę); objęci są też wyższymi kryteriami dochodowymi (w przypadku emerytów i rencistów nawet o 60 proc.). Wiceprezydent miasta Andrzej Jakubiak przyznał jednak, że nie ma możliwości, aby wszyscy mieszkający w budynkach zwracanych byłym właścicielom uzyskali prawo do lokalu komunalnego. Jak przekonywali przedstawiciele ratusza, choć w mieście jest ponad 90 tys. lokali komunalnych, to np. w ubiegłym roku niewiele ponad tysiąc zostało zwolnionych i mogło być ponownie wynajętych. Jak zaznaczali, w świetle obowiązujących przepisów lokale komunalne przyznawane są na czas nieokreślony, co w praktyce oznacza, że podlegają dziedziczeniu. Łęgiewicz przekonywała, że miastu bardziej opłaca się sprzedawać takie mieszkania ich dotychczasowym najemcom, a w ich miejsce budować nowe. W ubiegłym roku miasto sprzedało 2,2 tys. lokali za kwotę 71,5 mln zł. W większości kupujący je najemcy otrzymali bonifikatę wynoszącą 90 proc. wartości mieszkania. Także to nie spodobało się lokatorom. Argumentowali, że w ten sposób zasób mieszkaniowy miasta kurczy się w szybszym tempie niż jest odtwarzany. Po kilkugodzinnej debacie radny PiS Maciej Maciejowski zapowiedział, że jego ugrupowanie daje ratuszowi miesiąc na zapoznanie się z postulatami lokatorów, które padły podczas czwartkowej sesji i ustosunkowane się do nich. Jeśli tak się nie stanie, PiS zamierza zwołać kolejną nadzwyczajną sesję rady miasta poświęconą problemom lokatorów.